Podczas konferencji prasowej dziennikarz TVP zapytał - powołując się na Radio Zet - czy prawdą jest, że Tusk jest umówiony ze swoimi ministrami tylko na rok, a potem będzie chciał zastąpić w Brukseli szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. Lider PO i kandydat sejmowej większości na premiera był dopytywany, czy złoży deklarację, że będzie premierem przez cztery lata i nie wyjedzie na żadne unijne stanowisko.

Reklama

Jedną z niewielu sensownych akcji czy decyzji premiera Mateusza Morawieckiego w Europie było poparcie cztery i pół roku temu Ursuli von der Leyen na przewodniczącą KE - zauważył Tusk. - Rząd polski, podobnie jak rząd węgierski bardzo się zaangażował w promowanie tej kandydatury, a akurat ja jako szef rady Europejskiej, kończący swoją kadencję, byłem sceptyczny. Akurat Ursula von der Leyen nie była moją kandydatką, tylko pana Morawieckiego i pana Viktora Orbana, miedzy innymi. Ten obraz w Europie nie jest taki prosty jakby chciała Telewizja Publiczna czasami przedstawić, włącznie z wątkami niemieckimi - powiedział szef PO.

"Morawiecki odchodzi, dajmy mu święty spokój"

Można by dużo opowiadać o polityce niemieckiej tego rządu, ale ponieważ ja nie mam obsesji na temat żadnego z partnerów europejskich więc nie będę państwa - a brzmiałyby sensacyjnie te informacje, co robił czasami Mateusz Morawiecki, by przypodobać się większym graczem w UE - podkreślił Tusk. - Ale Morawiecki odchodzi, dajmy mu święty spokój - dodał.

Reklama

Nie wybieram się nigdzie. Czytałem te spekulacje, wiem kto je spinuje, znam waszą propagandę, wasze oszczerstwa, które pod moim adresem rozpowszechniacie od wielu lat, o ucieczce, o tym, że interesuje mnie tylko pozycja w Brukseli. Przecież to wszystko przechodziliśmy - powiedział Tusk.

"Trzeba trochę wiedzieć"

Ponieśliście klęskę także wy w czasie tej kampanii, bo na szczęście większość Polaków wam nie uwierzyła i teraz też nikt nie wierzy w tego typu spin, w tego typu propagandę - dodał. Zaznaczył, ze wybory szefa KE będą miały miejsce o wiele szybciej niż za rok. - Więc ta kombinacja, że ja 400 dni, a tych 400 dniach ja będę szefem komisji jest nie tylko nieprawdziwa, ale i głupia, bardzo niekompetentna. Trzeba trochę wiedzieć, ja mówię o autorach tego spinu - mówił lider PO.

Za kilka tygodni oficjalnie Ursula von der Leyen dostanie wsparcie także od mojej partii politycznej na kolejną kadencję jako szefowa KE, ponieważ w sprawach polskich przez te wszystkie lata pokazała, że akurat w tej kwestii Morawiecki ma rację: jest przyjaciółką Polski, polskich interesów i praworządności. Więc jestem prawie pewien - nigdy nie ma 100 proc. pewności - że będzie jeszcze przez 5 lat szefową KE. A ja w tym czasie będę - jak Bóg da i prezydent dotrzyma słowa, i jak zdrowie pozwoli, będę w tym czasie zajmował się polskimi sprawami, także wami oczywiście - podkreślił Tusk.