Kanapy zamiast ławek? Przystanki jak w Dubaju? Najdziwniejsze pomysły w samorządach
1
Okazuje się, że zwykła ławeczka w parku czy na miejskim placu to za mało. Dlatego niektórym mieszkańcom Gdańska zamarzył się „System ogólnodostępnych miejskich kanap rekreacyjnych”. Zdaniem autorów tej propozycji, takie wygodniejsze odpowiedniki tradycyjnych ławeczek sprzyjałyby integracji i odpoczynkowi mieszkańców w różnym wieku.
Może nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie szacowane koszty. Koszt jednej takiej kanapy (wytworzonej z wytrzymałego tworzywa oraz odpowiednio ciężkiej, co miałoby zapobiec kradzieżom) to ponad 6,6 tys. zł. System miałby się składać z 10 kanap, co oznacza koszt zakupu na poziomie 66 tys. zł. Do tego dochodzi transport do Gdańska (8750 zł), roczny koszt magazynowania – 10 tys. zł, koszt transportu lokalnego (6 kursów): 4 tys. zł oraz ubezpieczenie i koszty utrzymania: 6 tys. zł. A więc w sumie taka przyjemność kosztowałaby mieszkańców niemal 100 tys. złotych.
Shutterstock
2
W Polsce nie brakuje orlików, basenów miejskich czy aquaparków. Jednak autorzy jednej z propozycji zgłosili potrzebę wybudowania trzech boisk do zupełnie niszowego sportu – petanque, czyli gry w bule. Boiska miałyby mieć wymiar 4 na 15 metrów, „na terenie gdzie rosnące drzewa stanowią naturalne bariery między boiskami oraz boiskami”.
Wybudowanie boisk będzie wiązało się z wydatkami rzędu 45 tys. zł, do tego dochodzi zakup 8 zestawów do gry (6 dla dorosłych, 2 dla dzieci) za ok. 1 tys. zł.
Shutterstock
3
Kolejny „oryginalny” pomysł dotyczył tzw. potykaczy, czyli samostojących gablot wystawianych na chodniki. Na nich mogłyby się znaleźć ogłoszenia np. od urzędu miejskiego albo od mieszkańców, którzy chcą zaprosić na wydarzenie osoby nie posiadające Facebooka. Potykacze miałyby być przekazane pod opiekę sklepów (najlepiej działających w godz. 6-22) i wystawiane na chodniki tylko w godzinach ich działalności. Zdaniem pomysłodawców system potykaczy spowoduje zmniejszenie ilości pirackich reklam i ogłoszeń na płotach czy przystankach autobusowych. Całkowity koszt projektu wyceniono na 9 tys. zł (zakup 50 sztuk potykaczy i koszty opieki sklepu obsługującego potykacz).
Na szczęście projekt nie ma raczej szans na realizację, gdyż nie jest on rekomendowany przez władze miasta. „Potykacze z jednej strony są rzeczywiście elementem promującym działalność firm, ale z drugiej ich nadmierna ilość powoduje zaśmiecenie przestrzeni i - co więcej - powoduje problemy w poruszaniu osobom niepełnosprawnym - zwłaszcza niewidomym” – czytamy w opinii przygotowanej przez poznańskich urzędników.
Shutterstock
4 Autorzy jednego z pomysłów zgłoszonych do budżetu obywatelskiego w stolicy doszli do wniosku, że w największej polskiej metropolii nie ma miejsca na swobodne wyrażanie swoich poglądów. Stąd propozycja stworzenia takiej przestrzeni – swoistego Hyde Parku – w okolicach Pałacu Kultury i Nauki. Stołeczny Hyde Park miałby być czynny w godz. 10-18 w weekendy. Osoby chcące głośno wyrażać swoje poglądy korzystałyby z systemu nagłośnienia, ławek czy zadaszeń. Warunkiem byłaby pisemna akceptacja regulaminu, wylegitymowanie się i wpłata 100 zł zwrotnej kaucji. Dyscypliny przestrzegać mieli cenzorzy. Mogliby oni odbierać głos „gdy dezaprobata przeważa” lub gdy stwierdziliby naruszenie regulaminu (zwrot kaucji po tygodniu). Zakup niezbędnego sprzętu, jego konserwację, ochronę, sprzątanie terenu i pracę cenzorów wyceniono na ok. 300 tys. zł, w kolejnych latach utrzymanie Hyde Parku kosztowałoby ponad 130 tys. zł. rocznie. Projekt został ostatecznie odrzucony w fazie preselekcji.
Shutterstock
5 Kolejny nietypowy projekt zgłoszony w Warszawie dotyczył teatrzyku kukiełkowego w parku im. Rydza-Śmigłego. Maksymalnie półgodzinne spektakle miałyby się odbywać w sezonie wiosenno-letnim w godz. 11-16. Zdaniem pomysłodawców, wyrobi to w dzieciach nawyk chodzenia do prawdziwych teatrów. Obsługę występów, budowę scenki i honoraria lalkarzy wyceniono na 37 tys. zł.
Shutterstock
6
Mieszkańcy Krakowa najwyraźniej mają dość wszechobecnych ulotek reklamowych wręczanych im na ulicy, wrzucanych do skrzynek czy walających się po chodnikach. Dlatego jednym z projektów, który w wyniku przeprowadzonego w mieście głosowania doczeka się realizacji, jest projekt „Prze-ulotki nie-reklamowe”. W skrócie chodzi o zwalczanie ulotek… kolejnymi ulotkami. „Ulotka rozesłana do wszystkich mieszkań i lokali w Starym Mieście będzie antyreklamą takich reklam. Zawierać będzie informacje na temat szkód powodowanych przez nadmiar ulotek oraz rady, jak można ograniczyć ich liczbę i niekorzystne skutki” – przekonują autorzy propozycji.
Innego zdania byli krakowscy urzędnicy z wydziału gospodarki komunalnej opiniujący projekt. „Biorąc pod uwagę zakres wniosku, realizacja zadania jest nielogiczna. W rzeczywistości wytworzenie nowych ulotek nie przyczyni się do ograniczenia liczby niechcianych ulotek. Natomiast spowoduje zwiększenie zanieczyszczenia miasta, wygeneruje dodatkowe koszty utrzymania czystości, transportu i utylizacji odpadów” – stwierdzają urzędnicy. Równie krytycznie o tym dość nietypowym sposobie walki z niechcianą formą reklamy wypowiedziała się krakowska straż miejska. Realizacja projektu będzie kosztować 5 tys. zł.
Shutterstock
7
Niektórym wrocławianom zamarzyły się… klimatyzowane przystanki. „Przydałoby się we Wrocławiu zrobić drugi Dubaj!” – namawiają pomysłodawcy. Wiaty miałyby być zamykane – chłodzone w lecie i ogrzewane w zimie. Pomogłoby to zmniejszyć liczbę przeziębień.
Projekt został zweryfikowany pozytywnie przez urzędników. „Kwota potrzebna na realizację projektu to 2 mln zł, szacując koszt jednej wiaty na poziomie 100 tys. zł. Ostateczny zakres projektu zostanie ustalony z liderem na etapie opracowywania dokumentacji technicznej” – czytamy w przygotowanej opinii.
Shutterstock
8
Kolejna nietypowa propozycja ma inspirować mieszkańców Wrocławia. Chodzi dokładnie o projekt „Złote myśli i otwarte, inspirujące pytania w przestrzeni miasta, pozytywnie zapładniające intelekt”. Wspomniane złote myśli i inspirujące pytania typu: „Każda podróż rozpoczyna się od pierwszego kroku”, „Co byś zrobił/a gdybyś wiedział/a, że na pewno Ci się uda?" lub "Kiedy ostatnio rozmawiałeś ze swoimi dziadkami?" miałyby się pojawiać na zewnętrznych elewacjach budynków, w sposób widoczny dla przechodniów. Napisy miałyby być wykonane np. ze stali nierdzewnej, chromowanej lub z drewna. Umieszczone byłyby na tyle wysoko, by znalazły się poza zasięgiem wandali.
Głosowanie na projekty znajdujące się na tegorocznej liście odbędzie się na przełomie września i października.
Shutterstock
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję