Warszawa
Reklama

Wołyń, którego nie ma. "Na chłodno, bez emocji nie dajemy rady zrozumieć tego, co się wydarzyło ponad 70 lat temu"

4 października 2016, 14:06
Idziemy. Pół godziny, godzina. Puste pola. Nic. Żadnego życia. Tam były Ostrówki, tam Wola Ostrowiecka, szkoła, kościół. Teraz nic, żadnego śladu. Nie, w polu zeschniętych słoneczników stoi mały krzyżyk. Wyłania się tylko wtedy, kiedy powieje wiatr i przegnie lekko słoneczniki, które z daleka wyglądają jak ludzie. Ten krzyżyk ktoś postawił w miejscu kościoła. Taki sam jest wbity w ziemię, na której była szkoła. – Chodźcie jeszcze kawałek. Tam, do lasu. Strach jakiś czuć, grozę, dziwnego coś. Ale idziemy. Może dlatego, że listopad i szaro. – Tu ich znaleźliśmy, 231 osób. W 2012 r. ich znaleźliśmy. Wcześniej rosły tu podobno dobre kurki. Na tym poletku tyle osób? Jak się zmieścili w takim małym grobie? – To kobiety i małe dzieci, średnia wieku siedem lat. Matki i dzieci razem, powtulane, to się zmieściły. Trupie Pole na to mówiono.
Idziemy. Pół godziny, godzina. Puste pola. Nic. Żadnego życia. Tam były Ostrówki, tam Wola Ostrowiecka, szkoła, kościół. Teraz nic, żadnego śladu. Nie, w polu zeschniętych słoneczników stoi mały krzyżyk. Wyłania się tylko wtedy, kiedy powieje wiatr i przegnie lekko słoneczniki, które z daleka wyglądają jak ludzie. Ten krzyżyk ktoś postawił w miejscu kościoła. Taki sam jest wbity w ziemię, na której była szkoła. – Chodźcie jeszcze kawałek. Tam, do lasu. Strach jakiś czuć, grozę, dziwnego coś. Ale idziemy. Może dlatego, że listopad i szaro. – Tu ich znaleźliśmy, 231 osób. W 2012 r. ich znaleźliśmy. Wcześniej rosły tu podobno dobre kurki. Na tym poletku tyle osób? Jak się zmieścili w takim małym grobie? – To kobiety i małe dzieci, średnia wieku siedem lat. Matki i dzieci razem, powtulane, to się zmieściły. Trupie Pole na to mówiono. / Maksymilian Rigamonti
Kawałek trzeba iść, tam, prosto. Nie, nie tak daleko. Samochodem lepiej nie, bo się można zakopać. Tu jest czarna ziemia, urodzajna, w niektórych miejscach taka jakby tłusta. Chodźcie – tak zaczęła się nasza pierwsza podróż po Wołyniu. W listopadzie 2013 r. zabrał nas w nią archeolog Olaf Popkiewicz. Poznaliśmy go dwa lata wcześniej na ekshumacjach IV cmentarza katyńskiego w podkijowskiej Bykowni.

Powiązane

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Reklama
Reklama
Zapisz się na newsletter
Najważniejsze wydarzenia polityczne i społeczne, istotne wiadomości kulturalne, najlepsza rozrywka, pomocne porady i najświeższa prognoza pogody. To wszystko i wiele więcej znajdziesz w newsletterze Dziennik.pl. Trzymamy rękę na pulsie Polski i świata. Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco!
Zaznacz wymagane zgody
loading
Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na otrzymywanie treści reklam również podmiotów trzecich
Administratorem danych osobowych jest INFOR PL S.A. Dane są przetwarzane w celu wysyłki newslettera. Po więcej informacji kliknij tutaj.
success

Potwierdź zapis

Sprawdź maila, żeby potwierdzić swój zapis na newsletter. Jeśli nie widzisz wiadomości, sprawdź folder SPAM w swojej skrzynce.

failure

Coś poszło nie tak

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Reklama
Zobacz
Reklama