Na Powązkach, na tak zwanej Łączce znaleziono szczątki już 117 ciał żołnierzy podziemia niepodległościowego skazanych na śmierć przez powojenne sądy. Pański zespół uczestniczy w ustalaniu tożsamości ofiar. W którym momencie genetycy wkraczają do akcji?
Dr Andrzej Ossowski: Jesteśmy dość specyficznym zespołem, bo nie tylko identyfikujemy szczątki, ale też poszukujemy ich i ekshumujemy. W procesie identyfikacji ciał nie możemy pojawiać się ani w połowie, ani na końcu tej drogi. Aby nasza praca przynosiła efekty, musimy właściwie zabezpieczyć znaleziony materiał kostny do badań DNA. Degradacja po odsłonięciu szkieletu postępuje w przyspieszonym tempie, dlatego nie możemy pozwolić, by wydobyte przez archeologów kości czekały na nas choćby nawet jeden dzień.
Ofiary na Łączce chowane były bez określonego porządku, w nieoznaczonych mogiłach. Czy ich identyfikacja po ponad 60 latach powiodłaby się bez analizy DNA?
W przypadku ekshumacji na Powązkach byłaby niemożliwa. Nie ma co nawet liczyć na to, że uda się zidentyfikować którąś z tych ofiar bez badań genetycznych.
Pomaga w tym utworzona niedawno na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów. Próbki DNA ilu osób udało się już w niej zgromadzić?
Rekordów krewnych ofiar, którzy oddali swój materiał genetyczny do badań, jest już ponad 200. Ale to zmienia się każdego dnia, zgłaszają się kolejni krewni ofiar.
Jakiego stopnia pokrewieństwa materiał jest najcenniejszy w takich badaniach? Od dzieci?
Najbardziej wartościowym materiałem pod kątem ustalania pokrewieństwa jest materiał pochodzący od matki. Akurat w przypadku Powązek niemożliwym jest zdobycie próbek od matek pochowanych tam żołnierzy, dlatego opieramy się na materiale pobieranym od dzieci. Jeśli nie ma potomstwa, szukamy rodzeństwa, dalszych krewnych. Możliwości mamy bardzo dużo, nawet dalekie pokrewieństwo może nam pomóc w identyfikacji. Zasada jest prosta - im więcej materiału mamy, tym zwiększa się prawdopodobieństwo identyfikacji szczątków.
Jak długo może trwać identyfikacja jednego szkieletu?
Może trwać nawet latami. Siedem osób, których tożsamość ostatnio ustaliliśmy, to wyjątek na skalę światową. Gigantyczne tempo. Zdaję sobie sprawę, że medialnie to może wyglądać inaczej, ale proszę mi wierzyć, że często aby tylko z jednego szkieletu wyizolować DNA i sporządzić profil genetyczny ofiary, musimy wykonywać kilkadziesiąt badań. Podczas gdy w przypadku świeżego materiału wystarczy zrobić to tylko raz.
Jaki jest koszt ustalenia tożsamości jednej ofiary?
To zależy od wielu czynników. Między innymi od tego, ile razy musimy izolować DNA, z jakiego stopnia pokrewieństwa mamy materiał porównawczy. Sam koszty badań wahają się od kilku tysięcy do kilkunastu tysięcy złotych. To drogie badania.
Dr Krzysztof Szwagrzyk z IPN, który nadzoruje ekshumacje na Powązkach, mówił, że niektóre ciała prawdopodobnie poddawano działaniu jakichś chemikaliów, dlatego ich szczątki są w bardzo złym stanie. Jak Pan sądzi, czy trafią się na Powązkach szkielety, których przez to nie będzie można zidentyfikować?
Na pewno będą takie szczątki, ale nie dlatego, że ich stopień zachowania jest zły, ale dlatego, że nie będziemy mieli odpowiedniego materiału porównawczego. Jak do tego pory, w ciągu ostatnich 10 lat naszej pracy i 10 tysięcy ekshumacji DNA udawało nam wyizolować za każdym razem.