Zmartwię Monikę Olejnik: ani moim ojcem ani moim teściem nie jest Stanisław Kania, pierwszy sekretarz KC PZPR - stwierdza w felietonie opublikowanym w serwisie niezależna.pl Dorota Kania. Dziennikarka "Gazety Polskiej" w ten sposób odpowiada na publikację Olejnik w "Gazecie Wyborczej". Poszło o artykuł Kani na temat związków Anny Grodzkiej z Ruchu Palikota z władzą PRL.A może to jakaś bardzo daleka rodzina b. I sekretarza PZPR Stanisława Kani? - pytała Olejnik w komentarzu i sugerowała "małe śledztwo" w tej sprawie.

Reklama

Kania zdecydowała się opublikować odpowiedź. Wyjaśnia w niej, że w jej rodzinie nie było żadnych sekretarzy partyjnych, pułkowników Służby Bezpieczeństwa, żołnierzy II Zarządu Sztabu Generalnego LWP, Tajnych Współpracowników służb specjalnych PRL czy reżimowych dziennikarzy. I dodaje: Członkowie mojej bliższej i dalszej rodziny walczyli w legionach Piłsudskiego, ginęli w Katyniu i byli mordowani po 1945 roku przez "władzę ludową".

Niżej natomiast Dorota Kania rozpatruje przeszłość Moniki Olejnik, ze szczególnym naciskiem na początki jej dziennikarskiej działalności. W stanie wojennym w 1982 roku, Monika Olejnik, córka funkcjonariusza SB, razem z Grzegorzem Miecugowem & company, przy akceptacji partii i służb specjalnych PRL rozpoczynała pracę w III Programie Polskiego Radia, z którego wcześniej WRONa wyrzuciła "nieprawomyślnych" dziennikarzy - pisze Kania. Dziennikarka podkreśla, że był to czas, gdy przyzwoici dziennikarze nie mieli tam wstępu. Wspomina też o popularnym prezenterze Studia 2, Tomaszu Hopferze, który w czasie stanu wojennego został wyrzucony z telewizji i rozpoczął pracę jako taksówkarz. Był też internowany, zmarł w grudniu 1982 roku po długiej chorobie.

Kania wyjaśnia też, co ona robiła w tym czasie - a mianowicie jako licealistka przygotowywała się do egzaminów na filozofię na Akademii Teologii Katolickiej (UKSW). Dodaje, że brała udział w demonstracjach, jej dom odwiedziła milicja, a ona sama była zatrzymywana i przeszukiwana.

Reklama

Nie byłam w NZS-ie ani żadnej podziemnej organizacji – moja niezgodna na panujący w PRL system wynikała po prostu z rodzinnych tradycji - zastrzega. I na koniec zachęca Monikę Olejnik do przejrzenia archiwów IPN na temat jej i jej rodziny.