"Jeżeli ten kanon, przygotowany przez resort edukacji, nie będzie szybko opublikowany i będą do niego jakieś uwagi, to uznam, że umowa koalicyjna została zerwana przez PiS w sposób jednoznaczny i zrezygnuję z funkcji ministra edukacji" - zapowiada Giertych. Nowy spis nazywa daleko idącym kompromisem.

Reklama

O jaki kompromis chodzi? O wpisanie do nowego kanonu fragmentów "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza. W pierwszym kanonie, cofniętym przez premiera, zabrakło właśnie tego pisarza. W kolejnym, który ujawniono wczoraj, również.

"Ukłon w stronę polskich dzieci"

Roman Giertych nie ukrywał, że nie przepada za Gombrowiczem. "Jego <Trans-Atlantyk> promuje homoseksualizm" - oburzał się. Ale premier Jarosław Kaczyński i minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski mają inne zdanie. Nie wyobrażają sobie listy lektur bez Gombrowicza.

W najnowszym spisie jednak Gombrowicz - choć to tylko fragmenty "Ferdydurke" - jest. Dlaczego Giertych ustąpił? "Uznałem, że nie jest to tak ważny temat i ważny autor, żeby o niego rozbijać cały kanon lektur, który składa się z kilkudziesięciu pozycji i dotyczy wielu autorów, bardzo pożytecznych" - tłumaczy. Jak podkreślił Giertych, przywrócenie Gombrowicza "to nie ukłon w stronę PiS, tylko ukłon w stronę polskich dzieci".

Po wczorajszym opublikowaniu przez MEN listy lektur, na której zabrakło Gombrowicza, Ministerstwo Kultury odpowiedziało oficjalnym oświadczeniem. Niezbyt przyjemnym dla resortu Romana Giertycha. Minister Ujazdowski nazywa jego upór niezrozumiałym i będącym wyrazem braku roztropności.

Apel ministerstwa kultury

Reklama

"Można odnieść wrażenie, iż w prezentacji przez MEN kolejnego projektu rozporządzenia nie chodzi o meritum sprawy, tylko o dążenie do ponownego zamanifestowania swoich skrajnych poglądów" - można przeczytać w oświadczeniu na stronach internetowych Ministerstwa Kultury. Według resortu, nowy kanon lektur niewiele różni się od tego, który został uchylony decyzją premiera 24 lipca.

"Wzywam do odpowiedzialności za dobro i jakość wychowania młodego pokolenia i porzucenia przez ministra Giertycha skrajnie ideologicznego i partykularnego punktu widzenia" - mówi minister Kazimierz Michał Ujazdowski. Jego zdaniem debata nad kanonem lektur szkolnych powinna toczyć się z udziałem wybitnych polonistów, pedagogów i znawców literatury.

Ministerstwo Kultury przesłało MEN swoje stanowisko w sprawie lektur w ramach konsultacji. Zasugerowało, by do lektur dla szkół podstawowych dopisać fragmenty "Bajek robotów" Stanisława Lema. Spis lektur dla liceów Ministerstwo Kultury chce poszerzyć dużo bardziej. Domaga się dodania do niego:

W liceum (zakres podstawowy):
- zalecenie przeczytania zarówno fragmentów "Kordiana" Juliusza Słowackiego, jak i fragmentów "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego;
- dodanie wybranych fragmentów prozy Witolda Gombrowicza;
- dodanie fragmentów "Sklepów cynamonowych" Brunona Schulza;
- uzupełnienie wyboru poezji XX wiecznej o utwory Jarosława Marka Rymkiewicza;
- dodanie "Zapisków więziennych" kardynała Stefana Wyszyńskiego;
- dodanie wybranych fragmentów dzienników Marii Dąbrowskiej, Andrzeja Bobkowskiego i Witolda Gombrowicza;
- doprecyzowanie zalecanego wyboru poezji barokowej, poprzez wskazanie konkretnych autorów: Jana Andrzeja Morsztyna, Wacława Potockiego i Wespazjana Kochowskiego;
- dodanie fragmentów esejów Jerzego Stempowskiego, Zbigniewa Herberta i Czesława Miłosza.







W liceum (zakres rozszerzony) MKiDN chce wprowadzenia fragmentów "Pamiątek Soplicy" Henryka Rzewuskiego oraz całości "Trans-Atlantyku" Witolda Gombrowicza.

Minister Ujazdowski domaga się jednocześnie wykreślenia ze spisu "Listów Nikodema" Jana Dobraczyńskiego.

Poprzednie rozporządzenie w sprawie listy lektur Roman Giertych podpisał 3 lipca. Rada Ministrów uchyliła je jednak trzy tygodnie później, m.in. ze względu na brak w kanonie lektur prozy Gombrowicza.