Zbigniew Kaczmarek, działacz warmińsko-mazurskich struktur Ruchu twierdzi, że odbył bardzo nieprzyjemną rozmowę z Jarosławem Dobrowolskim, asystentem posła Tomasza Makowskiego.

Pan Jarek powiedział mi, że przyjedzie do mnie pod dom i obtłucze mi moją ubecką mordę, choć ja nigdy w SB ani tym bardziej UB nie byłem. Usłyszałem też, jak to źle moja mamusia się prowadziła i jeszcze kilka innych rzeczy. Sprawa została zgłoszona na policję w Olecku, boje się tego człowieka. Policjant obiecał mi, że przesłucha tego dżentelmena - powiedział "Wprost" Kaczmarek.

Reklama

Dodaje, że Dobrowolski domagał od niego usunięcia z internetu negatywnych komentarzy dotyczących posła Makowskiego.

Szanuję Zbyszka, ale jego opowieść jest nieprawdziwa i kompromituje jego samego. Mój asystent rzeczywiście do niego dzwonił, ale w innej sprawie, chodziło o akcję zawieszania masek na pomnikach - twierdzi Makowski.

Jak tłumaczy się jego asystent?

Reklama

Nie wiem, czy jest to próba pomówienia czy jakiś upust frustracji. Tak, czy inaczej, serdecznie współczuję Zbyszkowi. Nie rozumiem tego typu publicznego ekshibicjonizmu - mówi Dobrowolski