Chodzi o ostrzelanie kolumny, którą prezydenci Polski i Gruzji podróżowali w czasie konfliktu gruzińsko-rosyjskiego. Prokuratura prowadziła śledztwo w tej sprawie w trzech wątkach. Ten dotyczący samego oddania strzałów został umorzony wobec niewykrycia sprawców. Nie stwierdzono również, by swych obowiązków nie dopełnili funkcjonariusze BOR, którzy byli 23 listopada 2008 roku w Gruzji z Lechem Kaczyńskim. Sprawa pracowników MSZ i kancelarii prezydenta, a ściślej niedopełnienia przez nich obowiązków, została umorzona z kolei w związku z brakiem danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu.

Reklama

Sprawa została umorzona, choć ustalono ponad wszelką wątpliwość, że przedstawiciele tej ochrony nie byli w chwili zdarzenia przy ochranianym ani też nie byli w jego bezpośredniej odległości podczas jego podróży samochodem z Tbilisi do Odzisi, ani z Odzisi do Metechi. Śledczy stwierdzili jednak, że BOR-owcy nie mogli wiedzieć o tym, że prezydent Kaczyński i gruziński przywódca Micheil Saakaszwili zdecydują się zatrzymać i oglądać posterunki sił rosyjskich i osetyjskich. Prokuratura wskazała, że odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa spoczywa w przypadku takich wizyt na gospodarzach.

- Przebywający w ich (BOR-owców) pobliżu przedstawiciele ochrony gruzińskiej byli, co wynika z ich zeznań, w stałym kontakcie ze sobą i z tymi funkcjonariuszami, którzy bezpośrednio byli przy Prezydentach i mieli na bieżąco przekazywane informacje o tym, co się dzieje w pobliżu auta głównego i Prezydentów oraz jakie podjęto czynności w celu zapewnienia bezpieczeństwa Prezydentowi RP. Już po pierwszej serii strzałów poinformowali oni polskich funkcjonariuszy, że obaj Prezydenci są bezpieczni, a ich auto zawraca z miejsca zdarzenia - czytamy w uzasadnieniu. Decyzja nie jest prawomocna.