W czwartek w radiowej Jedynce Ziobro był proszony o komentarz do słów prezesa Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystiana Markiewicza, który w "Dzienniku Gazecie Prawnej" zapowiedział: - Z ciężkim sercem, ale muszę przyznać, że będę w swojej pracy ignorować te wyroki TK, które zostaną wydane w składzie sprzecznym z ustawą zasadniczą oraz dotychczasowym orzecznictwem sądu konstytucyjnego.

Reklama

Odnosząc się do tego Ziobro powiedział, że sędziom, którzy nie podporządkują się wyrokom wydanym przez obecny skład TK grozi "odpowiedzialność dyscyplinarna i konsekwencje związane z nieprzestrzeganiem przepisów prawa, które jasno mówią, że sądy i poszczególni sędziowie są zobowiązani stosować się do obowiązującego w Polsce prawa".

- Mam nadzieję, że to jest wypowiedź nieprzemyślana sędziego, chociaż oczywiście nie powinna mieć miejsca. Są różni sędziowie w Polsce i na pewno nie należy traktować tej wypowiedzi jako reprezentatywnej dla wszystkich sędziów. A jeżeli tak pan sędzia będzie się zachowywał, to jego orzecznictwo będzie też na pewno przedmiotem oceny i będzie brał odpowiedzialność za swoje decyzje - powiedział Ziobro. Uznał też, że niektórzy sędziowie "wchodzą w sferę polityki, walki politycznej".

Minister nawiązał też do sprawy sędziego Krzysztofa Sobierajskiego, który w poniedziałek podał się do dymisji z funkcji prezesa sądu apelacyjnego w Krakowie. Wcześniej natychmiastowe odsunięcie go od wykonywania czynności prezesa zarządził Ziobro, w związku ze śledztwem ws. przywłaszczenia ponad 10 mln zł na szkodę SA.

Reklama

Wśród podejrzanych jest pięć osób, w tym: dyrektor SA Andrzej P., główna księgowa Marta K. i dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B. W czwartek Ziobro powiedział, że "z ustaleń śledztwa wychodzi, że nie jest on jedyną osobą spośród również osób, które wykonują ten szlachetny (...) z zasady zawód, która może być uwikłana w tę sprawę".

Minister był proszony także o komentarz do pojawiających się opinii, że przygotowywana tzw. ustawa antylichwiarska uderzy nie tylko w firmy pożyczkowe, ale również w działalność banków i SKOK-ów. Ziobro powiedział, że część artykułów na ten temat, które ostatnio pojawiają się w mediach, "jest związana z PR-owskim zaangażowaniem firm, które dysponują wielkimi pieniędzmi. A robią wielkie pieniądze na Polakach, którzy często potrzebują niewielkich kwot, natomiast otrzymują je za niezwykle wysokie odsetki, które są niespotykane w innych cywilizowanych krajach UE".

Reklama

- Nie można się zgodzić na to, aby Polacy byli w ten sposób "grabieni" przez rozmaite firmy i nie jest też prawdą, że te podmioty, które chcą prowadzić tego rodzaju działalność na polskim rynku - czy banki, czy SKOK, czy jakiekolwiek inne firmy pożyczkowe - będą pozbawione takiej możliwości. Będą mogły ją prowadzić, dalej udzielać pożyczek, ale w ramach pewnej przyzwoitości. Nie może być tak, że koszty uzyskania takiego kredytu będą w skali roku liczone rzędem kilkuset procent, a są przypadki i tysiąca procent - powiedział Ziobro.