"Informuję protestujących niepełnosprawnych i ich opiekunów że bede u Was w {sejmie] w poniedziałek 21 maja" - napisał Lech Wałęsa.

Były prezydent nie powinien mieć problemów z wejściem do Sejmu, bo jak wynika z art. 8 ZARZĄDZENIA NR 1 MARSZAŁKA SEJMU z dnia 9 stycznia 2008 r., Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Prezes Rady Ministrów, wiceprezesi Rady Ministrów, Marszałek Sejmu, wicemarszałkowie Sejmu, Marszałek Senatu, wicemarszałkowie Senatu i byli prezydenci Rzeczypospolitej Polskiej wchodzą na tereny i do budynków oraz wjeżdżają na tereny bez okazywania jakichkolwiek dokumentów.

Reklama

Fakt "otwartych drzwi" dla byłego prezydenta potwierdził Andrzej Grzegrzółka z Centrum Informacyjnego Sejmu. - Prezydent Lech Wałęsa, jako była głowa państwa, ma swobodny wstęp do budynków Parlamentu, bez okazywania jakichkolwiek dokumentów. Poniedziałkowe spotkanie odbędzie się zgodnie z jego życzeniem - napisał.

Do byłego prezydenta, o wsparcie, apelował między innym niepełnosprawny Jakub Hartwich.

Panie prezydencie Lechu Wałęsa, będzie nam bardzo miło, jeśli nas pan wesprze i odwiedzi nas tu w Sejmie. Prosimy o wsparcie i serdecznie zapraszamy - mówił.

Reklama

W środę do Sejmu nie została wpuszczona szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska, a wcześniej Wanda Traczyk-Stawska, uczestniczka Powstania Warszawskiego i emerytowana nauczycielka.

Wczoraj Iwona Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych oceniła, że protestujący w Sejmie są zastraszani. Zaapelowała do rządu o kompromis i zapowiedziała, że 25 maja przed Sejmem planowana jest manifestacja poparcia.

Protestujący na konferencji prasowej przekazali, że dwaj niepełnosprawni – Adrian Glinka i Jakub Hartwich – dostali zakaz wychodzenia na spacery przed budynek Sejmu. Ich zdaniem, zostali oni ukarani za spotkanie z szefową Polskiej Akcji Humanitarnej Janiną Ochojską, która w środę nie została wpuszczona do budynku parlamentu.

Na spacer nadal mogą natomiast wychodzić dwie inne niepełnosprawne – Magda i Wiktoria. "Myślimy, że to celowa gra, bo my powiemy, co się tu dzieje, o co walczymy, a dziewczynki niestety nie powiedzą" – wskazywał Jakub Hartwich.

Glinka zaapelował do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, "o szybką zmianę decyzji i nieograniczanie możliwości korzystania z powietrza, bo to jest po prostu ograniczenie wolności".

Reklama

Wicemarszałek Sejmu Barbara Dolniak (Nowoczesna) pytana przez dziennikarzy o zakaz wychodzenia na spacery dla dwóch niepełnosprawnych powiedziała, że ten temat był na Prezydium Sejmu wyjaśniany. - Wskazano, że dziewczynki, które też tutaj są, mogą na te spacery wychodzić, natomiast, gdy zgody udzielono chłopcom, to wczoraj zamiast na spacery wykorzystano ten czas na wywiady, i stąd odmowa, ponieważ to wychodzenie ma służyć zdrowiu, przebywaniu na świeżym powietrzu - podkreśliła Dolniak.

W ten sposób decyzję tłumaczył również dyrektor CIS Andrzej Grzegrzółka. - Mamy do czynienia z sytuacją taką, że tereny zielone były dostępne dla osób, które decydowały się na spacery, które były rekomendowane przez fizjoterapeutów. Ale ostatnio trochę te wyjścia na teren kompleksu Sejmu miały charakter inny, tzn. ten spacer w okolice biura przepustek raczej nie miał tych walorów powiedzmy zdrowotnych i bytowych (...) a bardziej był związany z konferencją prasową – powiedział Grzegrzółka. - Szanujemy postulaty osób protestujących, staramy się być partnerem tego protestu, ale są pewne granice, pewne reguły, na które się umawiamy, a potem one są bardzo naginane albo łamane, staramy się traktować po partnersku (protestujących – PAP), tego też oczekujemy od drugiej strony – dodał.

Iwona Hartwich oceniła, że "protestujący są co chwilę zastraszani". Dodała, że szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk zapowiada w mediach, że protestujący "będą zasłaniani jakimiś kotarami". - Proponujemy wszyscy – mamy znajomych, którzy przywiozą cegły i cement; może trzeba zamurować osoby niepełnosprawne na żywca w tym Sejmie – powiedziała.

Dodała, że protestujący oczekują, że premier Mateusz Morawiecki przyjdzie do nich z konkretną propozycją. - Przecież to pan premier Morawiecki na spotkaniu, takim dużym wiecu Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że tamten rząd miał serce z kamienia. No nie, proszę państwa. Ten rząd ma serca z kamienia, ten rząd musi coś zrobić w końcu – powiedziała Hartwich.

Zapowiedziała, że protestujący od piątku będą mieć baner w języku angielskim. "Szykujemy się razem z rządem na przyjęcie szczytu NATO" – powiedziała. Od 25 do 28 maja w Warszawie odbędzie się wiosenna sesja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO z udziałem kilkuset parlamentarzystów z państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, a także delegatów z krajów stowarzyszonych i obserwatorów.

25 maja będzie ogromny protest przed Sejmem, zjadą się rodzice z dziećmi niepełnosprawnymi z całej Polski; tak samo 26 maja, w Dzień Matki, będziemy mieli duży protest poparcia – powiedziała Hartwich.

Przed budynkiem Sejmu zebrało się w czwartek kilkanaście osób wspierających protest niepełnosprawnych. Kilkoro dzieci na wózkach inwalidzkich trzyma w rękach kartki z napisami "500 zł dla każdej mamy", "pomagając innym, pomagasz sobie".

Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów trwa od 18 kwietnia. Protestujący zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie; zaproponowali, by dodatek był wprowadzany krocząco: od września 2018 r. 250 zł, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 r. również 125 zł.

Protestujący uważają, że dotychczas zrealizowano jeden z ich postulatów. Chodzi o podniesienie renty socjalnej do 100 proc. kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Zgodnie z ustawą, którą podpisał w poniedziałek prezydent, renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.

Prezydent podpisał również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem autorów ustawy (posłowie PiS) spełnia ona jeden z postulatów protestujących w Sejmie i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Innego zdania są protestujący, którzy uważają, że ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.