Swe wnioski "Der Spiegel" opiera na raporcie komisji planowania NATO. Zakłada on możliwe scenariusze na wypadek potencjalnej agresji, jakiej wobec członków Sojuszu miałaby się dopuścić Rosja.

Reklama

Dokument przynosi niepokojący wniosek na temat możliwości Moskwy, która - wedle analityków NATO - jest w stanie przeprowadzić znaczącą akcję militarną, bez ostrzeżenia, tworzącą daleko idące zagrożenie dla utrzymania stabilności i bezpieczeństwa w strefie euroatlantyckiej.

Jeszcze bardziej niepokojąca jest zaś konkluzja dotycząca możliwości NATO. Otóż analitycy Sojuszu szacują, że miałby on problem znaczący problem z obroną krajów bałtyckich przed Rosją, wykorzystując wyłącznie broń konwencjonalną. Problem ten wynika z tego, że NATO przez długi czas nie zakładało, że taka agresja jest w ogóle możliwa. Stąd brak planów na wypadek ataku.

- Kiedy kraje bałtyckie wstępowały do NATO, nie było ryzyka ataku ze strony Rosji - powiedział w rozmowie z "Der Spiegel" niemiecki eurodeputowany Elmar Brok. Dodał, że skoro swą strategię zmienił Władimir Putin, to samo powinien zrobić Sojusz Północnoatlantycki.

Agencja Reutera podkreśla, że Stany Zjednoczone wysłały do krajów bałtyckich - na Litwę, Łotwę i do Estonii - oraz do Polski w sumie 600 żołnierzy. Chodziło o podkreślenie obecności NATO w tej części Europy. W piątek zaś w Estonii rozpoczęły się NATO-wskie ćwiczenia Steadfast Javelin 1, które mają potrwać do 23 maja.