We wtorek po południu do Włoch wyleciał polski zespół składający się z czterech osób: prokuratora, dwóch policjantów oraz tłumacza. Śledztwo ws. zbiorowego gwałtu na Polce oraz napadu na nią i jej partnera na plaży we włoskim Rimini prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Ziobro, pytany w wywiadzie dla portalu wPolsce.pl, po co polscy śledczy udali się do Włoch odparł, że "jest to podyktowane wymogami polskiego prawa". Polskie prawo stanowi, że jeżeli dochodzi do przestępstwa na szkodę polskiego obywatela, to ustawę polską można stosować w stosunku do sprawcy również wtedy, kiedy przestępstwo miało miejsce na terenie innego państwa - uzasadnił szef MS.
Według niego formalnie jest możliwe, by proces sprawców gwałtu w Rimini odbył się w Polsce. Będziemy rozważać, który rygor prawny będzie dla tych sprawców bardziej dolegliwy - podkreślił. Jak dodał, jeżeli polski rygor okaże się surowszy, polscy prokuratorzy "z pewnością" wystąpią o proces w Polsce.
Minister zaznaczył jednak, że z uwagi na to, iż Włosi "podchodzą do tej sprawy bardzo prestiżowo, może być z tym problem". To jest kwestia do rozstrzygnięcia na dalszym etapie. Teraz najważniejsze jest ujęcie sprawców - powiedział szef MS.
Podkreślił, że relacje polskich i włoskich organów ścigania układają się bardzo dobrze, a polscy śledczy zostali dopuszczeni do wszystkich czynności procesowych.
Pytany o reakcję wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który na Facebooku stwierdził, że za napad w Rimini "należy się" kara śmierci Ziobro odpowiedział, że była to osobista, emocjonalna reakcja, wynikająca z wrażliwości na cierpienie".
Minister podkreślił, że nie jest to oficjalne stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości ws. stosowania kary śmierci w Polsce. Dodał, że MS "będzie proponować wprowadzenie bezwzględnego więzienia dla najcięższych zbrodni".