To już nie są odosobnione przypadki państwowych interwencji. Wczoraj do przywódców Irlandii i Beneluksu dołączyli politycy z Berlina i Londynu. "Ratujemy" - taką konkluzją zakończyła się zwołana w trybie alarmowym poranna telekonferencja z udziałem kanclerz Niemiec Angeli Merkel, szefa resortu finansów Peera Steinbruecka oaz ekspertów gospodarczych. Rządowy plan ratunkowy jest szacowany nawet na 35 mld euro. Kosztami mają po połowie podzielić się największe banki i niemiecki budżet. Stawką jest być, albo nie być kilku grup finansowych specjalizujących się w kredytach hipotecznych.

Reklama

W najgorszej kondycji jest prężne do niedawna monachijskie konsorcjum Hypo Real Estate, które wczoraj w ciągu kilku godzin straciło na frankfurckiej giełdzie 80 proc. wartości. Kłopoty HRE to pokłosie piątkowej plajty jej spółki córki, irlandzkiego Depfa Bank. W kłopotach znalazł się wczoraj nawet nobliwy frankfurcki Commerzbank (jeden z czołowych europejskich banków działających na rynku nieruchomości), który stracił kilkanaście proc. wartości. Niemieccy analitycy z radością przyjęli deklaracje Merkel, która, ich zdaniem, "nie dopuści do paniki na rynku".

Jeszcze dalej niż Berlin poszedł wczoraj rząd Wielkiej Brytanii, który poinformował o wykupieniu obsługującego ponad 2,5 mln klientów banku Bradford & Bingley. "Zdecydowaliśmy się na szybkie działania, by ochronić stabilność systemu bankowego i zapewnić klientów B&B, że ich pieniądze są bezpieczne" - powiedział szef resortu finansów Alistair Darling. Do kieszeni sięgnął wczoraj też rząd Islandii, który wyasygnował 600 milionów euro na pozyskanie 75 proc. akcji banku Glitnir, trzeciej co do wielkości instytucji finansowej na wyspie.

W niedzielę na podobne kroki zdecydowały się władze Belgii, Holandii i Luksemburga, które wspólnie wyłożą 11 miliardów euro na wykup znajdującego się w poważnych tarapatach Fortis Banku. "To działanie nadzwyczajne. Nie zamierzamy na stałe pozostać akcjonariuszami i sprzedamy udziały, gdy tylko sytuacja się poprawi" - zapewnił wczoraj belgijski minister finansów Didier Reynders. Dodał, że rządy Beneluksu są gotowe pomóc także pogrążonej w kłopotach francusko-belgijskiej grupie finansowej Dexia.

Reklama

"To czas próby dla europejskiego systemu bankowego. Najsłabsze instytucje będą musiały zapłacić za błędne decyzje, zbyt łatwe rozdzielanie kredytów mieszkaniowych i niefrasobliwość w czasach koniunktury" - mówi DZIENNIKOWI Richard Jackman, ekonomista z London School of Economics. Jego zdaniem najbliższe kilka miesięcy pełne będzie nerwowych ruchów na giełdzie. "Tylko odważne gwarancje rządowe i wykupienie długów przez rządy może zminimalizować skutki kryzysu" - dodaje.