Jak powiedział PAP rzecznik PiS Adam Hofman, do biura poselskiego Jarosława Kaczyńskiego wpłynęło kilka pism od mężczyzny. Wśród nich były pisma adresowane do biura poselskiego prezesa PiS, a także do premiera; do PiS trafiła też - jak mówił Hofman - korespondencja do minister ds. walki z korupcją Julii Pitery. Wszystkie pisma - według relacji rzecznika PiS - dotyczyły domniemanej korupcji w jednym z urzędów skarbowych w Warszawie i korupcji w Polsce.
"Mężczyzna słał do nas kilka pism. Wszystkie dotyczyły korupcji w urzędzie skarbowym. Pojawiają się w nich pytania do Tuska, które były do naszej wiadomości, m.in. dlaczego żyjemy w skorumpowanym kraju, dlaczego jest korupcja. Cały czas chodziło mu o urząd skarbowy" - powiedział PAP Hofman.
Podkreślił, że z korespondencji wynikało, że Pitera przekazała informację o korupcji do Ministerstwa Finansów. Resort odpisał, że były zalecenia pokontrolne - relacjonował Hofman. Według Hofmana, Pitera odpisując mężczyźnie, przesłała list do wiadomości Kaczyńskiego, prezydenta Bronisława Komorowskiego, marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, premiera Tuska i szefa SLD Grzegorza Napieralskiego.
"Nie zajmowaliśmy się tą sprawą z prostych względów. Zajęły się tym organy rządowe powołane do walki z korupcją. Listy były skierowane do Tuska i Pitery. My byliśmy informowani o sprawie" - oświadczył.
Nie wiadomo jeszcze czy listy dotarły do Napieralskiego. "Na razie nie wiemy, sprawdzamy to" - powiedział w piątek PAP rzecznik Sojuszu Tomasz Kalita. Zapewnił jednak, że politycy SLD zawsze starają się pomagać ludziom w potrzebie, którzy się do nich zwrócą. "Staramy się jak tylko możemy pomagać i odpisywać na listy" - zaznaczył Kalita.
Dodał, że jest poruszony sprawą mężczyzny. "Jest to dla nas przykra i smutna sytuacja. Cieszy nas szybka reakcja BOR, mamy nadzieję, że ten człowiek dojdzie do zdrowia" - powiedział Kalita.
49-letni mężczyzna przebywa w szpitalu, jego stan jest ciężki. Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP jest to były policjant. Służył m.in. w Centralnym Biurze Śledczym, z którego został zwolniony w 2006 r. Miał przy sobie list do premiera. Drogą mailową rozesłał też listy m.in. do kilku redakcji. Według nieoficjalnych źródeł zbliżonych do sprawy wynika z nich, że mężczyzna miał bardzo poważne problemy finansowe.
Wcześniej w piątek Jarosław Kaczyński był pytany przez dziennikarzy podczas konferencji prasowej w Sosnowcu czy też otrzymał list od mężczyzny.
"Tej sytuacji komentować w tej chwili nie mogę. Żadnego listu nie otrzymałem. Nie wiem tak naprawdę co się stało. Mam informacje takie jak wszyscy inni. W związku z tym powstrzymam się od wypowiadania w tej sprawie" - powiedział wtedy szef PiS.
"Życzę tylko temu panu, żeby przeżył i żeby nie poniósł jakiś wielkich, trwałych strat, jeśli chodzi o zdrowie. Mam nadzieję, że z tego dramatu, bo musi się za tym kryć jakiś dramat, wyjdzie z tego, w ostatecznym rachunku zdolny do normalnego życia. To będzie optymistyczne zakończenie tej sytuacji" - podkreślił Kaczyński.