Z formalnego punktu widzenia wszystko jest w porządku. – Kampania wyborcza nie pozbawia urzędników państwowych publicznego zabierania głosu w sprawach związanych z zakresem ich obowiązków – mówi Krzysztof Lorentz z Państwowej Komisji Wyborczej.
Dopóki urzędnik wprost nie agituje za głosowaniem na siebie lub swój komitet, nie narusza prawa wyborczego. Jednak w czasie kampanii wyborczej cechy agitacji może mieć każdy gest – choćby wręczanie jabłek pracownikom idącym do pracy (w poprzedniej kampanii robił to lider SLD Grzegorz Napieralski).
Zdaniem prof. Antoniego Kamińskiego, założyciela Transparency International Polska, sprawa budzi poważne wątpliwości.
– Pani minister nie jest dyrektorem szkoły dla pielęgniarek, by namawiać do zapisywania się do niej. Jeśli dostrzega na rynku brak osób w tym zawodzie, posiada narzędzia zachęcające do kształcenia się w tym zawodzie – mówi prof. Kamiński.
Jego zdaniem emitowanie w czasie kampanii spotów, w których głównym elementem jest wypowiedź minister zdrowia, jest sposobem na lansowanie się. Tę samą informację można było przecież przekazać bez wystąpienia szefowej resortu.
W odpowiedzi na nasze pytania Ministerstwo Zdrowia nie ujawnia, ile przeznaczyło na trwającą kilka dni kampanię radiową. Poinformowało, że promocja programu „Kształcenie zawodowe pielęgniarek i położnych w ramach studiów pomostowych” w latach 2008 – 2015 będzie kosztować ponad 1,6 mln zł.
Rzecznik resortu Piotr Olechno zapewnia, że celem programu jest podniesienie kwalifikacji zawodowych dla co najmniej 24 000 pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych.
– Dla realizacji tego celu jest niezbędne przeprowadzenie kampanii informacyjno-promocyjnej skierowanej do środowiska pielęgniarek i położnych z informacją o możliwości podjęcia studiów pomostowych realizowanych w ramach ww. projektu, jak również wzmacnianie w społeczeństwie świadomości roli, jaką odgrywa Europejski Fundusz Społeczny w rozwoju społeczno-gospodarczym kraju – tłumaczy Olechno.
To jednak ciągle nie wyjaśnia, dlaczego na początku kampanii ubiegająca się o mandat Ewa Kopacz promuje swoje nazwisko. Beneficjentem europejskiego programu jest minister zdrowia jako urząd, a nie personalnie jego szefowa.