Inne
Inne

Prawdziwy busz. Tak można określić widok, który zobaczyli policjanci z Centralnego Biura Śledczego po wejściu do starej, niepozornej stodoły. Przestępcy podzielili ją na kilka mniejszych pomieszczeń, wyposażyli w 50 lamp i czujniki wilgoci, sprowadzili odżywki i najlepszą ziemię, a całe oświetlenie i ogrzewanie podłączyli do własnego agregatu prądotwórczego ukrytego w betonowym bunkrze. Zrobili to po to, by wysokie rachunki za prąd nie wzbudziły niczyich podejrzeń.

W stodole były też pomieszczenia do produkcji sadzonek i dział, w którym rosły rośliny nasienne - dające ziarno potrzebne do sadzenia kolejnych roślin. Gdyby wszystkie rośliny trafiły na rynek, zatrzymani hodowcy zarobiliby co najmniej sześć milionów złotych. Dilerzy dostaliby drugie tyle.

Reklama

Oprócz Holendra, specjalisty od uprawy konopii, zatrzymano też dwójkę Polaków, którzy zamierzali otworzyć następną, jeszcze większą hodowlę. Narkotyki trafiały na rynek w Polsce i Niemczech.

Policjanci szukają teraz pozostałych członków gangu. Zatrzymanym, za produkcję i handel narkotykami, grozi do 15 lat więzienia.