Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podczas burzliwej konferencji ogłosiła tydzień temu wstrzymanie zwrotów nieruchomości w stolicy do czasu uchwalenia nowej ustawy reprywatyzacyjnej. Atakowana przez dziennikarzy za oddanie działki na pl. Defilad zasłaniała się lokatorami reprywatyzowanych kamienic, którym tak bardzo pomagała. Nikt o nich wcześniej nie pomyślał, a ona – jak podkreślała – już w 2008 r. wprowadziła pojęcie wrażliwego lokatora.

Reklama

Niby reprywatyzacja została wstrzymana, a tymczasem trzy dni po tej konferencji, w poniedziałek 29 sierpnia, „wrażliwy lokator”, schorowany starszy pan z emeryturą poniżej 2 tys. zł, usłyszał w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia wyrok: eksmisja bez prawa do lokalu socjalnego. Dla tego człowieka to wyrok śmierci.

Proces o eksmisję wytoczyła emerytowi spółka Jowisz, która „odzyskała” nieruchomość przy ul. Poznańskiej 14, ogromną kamienicę z trzema wewnętrznymi podwórkami, otoczonymi oficynami, w których mieszka kilkaset osób. Spółka Jowisz jest spółką córką firmy komandytowej Fenix Group, z siedzibą przy ul. Noakowskiego 16. Tę z kolei kamienicę, położoną vis-a-vis Politechniki Warszawskiej, „odzyskała” rodzina prezydent stolicy i natychmiast sprzedała ją deweloperowi, który reklamuje się hasłem: „Modernizujemy i przywracamy dawną świetność zabytkowym budowlom”.

I tu kółko się zamyka. To właśnie za sprawą rodziny prezydent Warszawy na rynek obrotu roszczeniami w Warszawie weszła firma Fenix, która pod płaszczykiem rewitalizacji zamienia w piekło życie ludzi mieszkających w przejmowanych przez nich budynkach i nie oszczędza nawet właścicieli mieszkań legitymujących się własnością hipoteczną.

Reklama

Cały Sanok na bruk

W wyniku dzikiej reprywatyzacji w Warszawie na bruk trafiło co najmniej 40 tys. osób. Na ogół starych, schorowanych, którzy przez kilkadziesiąt lat dbali o swoje mieszkania, remontowali je, traktowali jak swoje, bo takie gwarancje dostali przy podpisywaniu z miastem bezterminowych umów najmu. Niektórzy mają jeszcze dokumenty z „nakazem zakwaterowania”, jakie były wydawane w latach 40. i 50. W kamienicach wybudowanych przed 1945 r. ostatnie umowy najmu były możliwe do końca 1989 r. Później nastąpiła fala roszczeń, która skutecznie je zablokowała.

Dokładnie 40 tys. mieszkańców liczy sobie Sanok. Trwające od lat w Warszawie masowe eksmisje to jakby wypędzić z Sanoka wszystkich jego mieszkańców. Historia świata zna takie przypadki, kiedy okupant przejmował teren wraz z zabudowaniami i wypędzał rdzenną ludność. Nasza stolica, niestety, też znalazła się pod okupacją, tyle że cwaniaków uwłaszczających się na cudzej własności.

Reklama
CZYTAJ CAŁY ARTYKUŁ W MAGAZYNIE DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ >>>