Do zdarzenia doszło w zeszłym tygodniu. Jak mówią pszczelarze i świadkowie zdarzenia, rolnik dokonał oprysku ok. godz. 17, czyli podczas wzmożonej aktywności owadów. W rezultacie niemal wszystkie pszczoły zbierające nektar na kwiatach rzepaku zginęły, a reszta padła podczas powrotu do uli.

Reklama

- Niestety, pszczoły w ulu, które wykryją zagrożenie, w tym dziwny zapach od innych pszczół, zabijają je – mówi portalowi lebork24.info Zygmunt Hazuka z Rejonowego Koła Pszczelarzy w Wejherowie. – W ten sposób skażona pszczoła nie zatruwa całego ula. Przez oprysk na tym polu straciłem 11 rodzin, ale to nic w porównaniu do tego, co stracili niektórzy koledzy - dodaje.

Pszczelarze szacują, że wszystkie pasieki w obrębie 5 km od pola, na którym dokonano oprysków, zostały zniszczone. Rzeczone pole było głównym miejsce zbioru nektaru dla pszczół w okolicy.

- Straciłem całą hodowlę, 30 uli, to dla mnie ogromna strata. Tegoroczne straty to minimum 25 tysięcy złotych, bo miodu, nawet jeśli coś uda się zebrać, nie będę mógł sprzedać. Tak samo rodziny pszczele zostały zniszczone lub przetrzebione i raczej nic z nich nie będzie – mówi lebork24.info pszczelarz Krzysztof Szymaniak.

Reklama

Pszczelarze przesłali owady do laboratorium, aby potwierdzić, czy zginęły od konkretnego środka chemicznego. Chcą starać się o odszkodowanie od rolnika lub chociaż od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.

- Przyjęliśmy od pszczelarzy zgłoszenie i powołujemy szybko komisję, która potwierdzi to, co się tutaj stało – mówi lebork24.info Piotr Wittbrodt, wójt gminy Łęczyce. – Zbierzemy wyniki badań ze stacji ochrony roślin, by potwierdzić, czy w roślinach znajdują się te same pestycydy, co w pszczołach. Zrobiliśmy dokumentację zdjęciową i będziemy tutaj pomagać pszczelarzom, jeśli będą dochodzić odszkodowań - deklaruje.

Przepisy jasno określają, że oprysku nie powinno się wykonywać w czasie aktywności zwierząt i owadów. Najlepiej robić to w godzinach wieczornych, koniecznie podczas wiatru nieprzekraczającego 4 m/s.