Na miesiąc przed wyborami samorządowymi związki zawodowe zapowiedziały demonstracje w stolicy. Głównym motywem są pieniądze – tych domagają się od rządu pracownicy budżetówki, rolnicy i nauczyciele. A na horyzoncie już widać kolejne protesty – w październiku mają je organizować np. ratownicy medyczni. Protestujący liczą na to, że władze krajowe przychylą się do ich postulatów, by pomóc swoim w wyścigu o fotele samorządowców. Nie jest jednak oczywiste, czy tak się stanie.
22 września do Warszawy przyjadą pracownicy budżetówki, którzy mają dość zamrożonych od 2010 r. płac. Będą domagać się podniesienia pensji do połowy przeciętnego wynagrodzenia i wyłączenia z tej kwoty wszystkich dodatków. – Dziś duża część sfery budżetowej pracuje za minimalną stawkę. Dochodzi więc do tego, że pracownicy zarabiają mniej, niż wynosi wsparcie socjalne, które otrzymują ci, którzy często nie chcą pracować – mówi Barbara Popielarz, wiceprzewodnicząca OPZZ.
Pracownicy oczekują także likwidacji umów cywilnoprawnych, przestrzegania praw pracowniczych i związkowych, emerytur uzależnionych od stażu pracy i emerytur pomostowych oraz przywrócenia świadczeń pieniężnych dla pracowników wykonujących pracę w warunkach szczególnych.
Udział w manifestacji potwierdziło już 16 tys. osób. Ciągle jednak rejestrują się nowi – wylicza.
Reklama
Na razie nic pewnego na temat podwyżek w budżetówce nie wiadomo. Ostateczny kształt budżetu ma być znany do końca września. W wywiadzie dla DGP minister finansów Teresa Czerwińska zapowiedziała, że środki na wynagrodzenia wzrosną w 2019 r. o 2,3 proc., czyli o prognozowaną inflację. To daje ok. 2,4 mld zł więcej na wypłaty.
Reklama
Do OPZZ zamierzają przyłączyć się rolnicy. – Chcemy połączyć siły, by nasz głos był bardziej słyszalny – mówi Marcin Bustowski, przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej Solidarni. Wylicza, że uczestnictwo potwierdziło już około tysiąca osób. O co będą walczyć? Przede wszystkim o wypłatę odszkodowań dla wszystkich rolników za wyrządzone przez suszę szkody. Na razie nie uwzględniono 40 proc. gospodarstw, bo nie są objęte systemem monitoringu suszy rolnej prowadzonym przez Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa – Państwowy Instytut Badawczy (IUNG-PIB).
Chcemy też zwrócić uwagę, że ciągle nie ogłoszono stanu klęski żywiołowej, choć są ku temu dwie przesłanki – ASF oraz susza. To o tyle niebezpieczne, że 15 krajów w Europie już to zrobiło. Może się okazać, że przy rozdzielaniu pieniędzy na odszkodowania z budżetu UE nasz kraj zostanie pominięty – mówi Marcin Bustowski. Rolnicy walczą też o stabilizację na rynku pasz, które w ostatnim czasie bardzo drożeją w związku z ich wykupem przez rolników z Zachodu. – Walczymy o rozwiązanie izb rolniczych i powołanie Polskiej Rady Rolnej, która będzie niezależnym organem od ministra rolnictwa, czyli będzie reprezentowała interesy rolników, a nie resortu. Chcemy też wprowadzenia mechanizmu prawnego wyłączającego odpowiedzialność rolników za niewywiązanie się z kontraktu ze względu na klęskę – wymienia Marcin Bustowski. Zapowiada, że udział w manifestacji rolnicy uzależniają jednak od „spotkania ostatniej szansy” z ministrem rolnictwa, wyznaczonego na dzisiaj.
Do sobotniego strajku dołączą również przedstawiciele zawodów medycznych. Gotowość zgłaszają fizjoterapeuci, których głównym postulatem jest podniesienie pensji. Jak mówi DGP Tomasz Dybek z Porozumienia Zawodów Medycznych, z ankiety przeprowadzonej w grupie kilku tysięcy fizjoterapeutów wynikało, że średnie wynagrodzenie to 2,5 tys. zł brutto. Jego zdaniem niedawno przyjęta ustawa o wynagrodzeniu minimalnym zawodów medycznych nie poprawia sytuacji środowiska. – Wprowadza 2,3 tys. zł brutto jako minimalną stawkę i pozwala dyrektorom szpitali wliczać do tego wszystkie dodatki funkcyjne, za wysługę lat itd. – przekonuje Dybek. I dodaje, że apelują do MZ o wprowadzenie nowej stawki minimalnej: 3,9 tys. zł brutto. Szanse na spełnienie postulatów w szybkim tempie są jednak marne. Żeby zmienić wynagrodzenie fizjoterapeutów, należałoby wprowadzić nowelizację dopiero co przyjętej ustawy.
Podwyżki są też głównym motywem wystąpień nauczycieli. Związani z Solidarnością protestowali już w ubiegłą sobotę. Do OPZZ przyłączą się ci zrzeszeni w Związku Nauczycielstwa Polskiego. Żądają natychmiastowego podniesienia płac o tysiąc złotych, a także dymisji minister edukacji Anny Zalewskiej. Realizacja ich żądań jest jednak wątpliwa – wniosek o wotum nieufności dla szefowej resortu oświaty już nieraz stawał na forum Sejmu, za każdym razem jednak był odrzucany większością głosów. W sprawie podwyżek MEN argumentuje, że program 15-proc. wzrostu płac już jest. Tylko rozłożony na trzy lata.
Nie wszyscy walczą tylko o wynagrodzenia. Niezadowolenie odczuwają również psychologowie, którzy w sobotę chcą wręczyć minister Elżbiecie Rafalskiej list otwarty w sprawie – jak sami to opisują na stronie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów – „nieczynnej” ustawy o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów. – Wykorzystując fakt, że przyjeżdżamy w tym dniu z całego kraju na manifestację sfery budżetowej OPZZ, pragniemy jednocześnie zwrócić uwagę na nasze problemy związane z ustawą – informują psycholodzy.
Chodzi o stworzenie uregulowań prawnych zawodu psychologa. Od lat trwa dyskusja o ustawie, ale kolejne rządy jej nie przyjmują. Teraz też nie widać woli uregulowania zawodu. Do strajku mają też dołączyć logopedzi.
Sobotnia manifestacja to nie koniec zaplanowanych protestów. Jak zapowiada Barbara Popielarz z OPZZ, w kolejnych dniach w regionach będą prowadzone lokalne manifestacje. Mają trwać do skutku, czyli do zrealizowania postulatów.
Ratownicy medyczni organizują natomiast akcję „Ratowniku, spędź więcej czasu z rodziną”. Wyznaczyli terminy, w których zachęcają kolegów do ograniczenia pracy. Pierwsza data to 5–7 października, kolejna 13–14 października. W tych terminach mają nie brać dodatkowych dyżurów – jeżeli masowo przystąpiliby do akcji, może być to odczuwalne, bowiem większość ratowników pracuje na kilku etatach. W sumie w październiku planowane są cztery akcje.
Dla protestujących zachętą mogą być sukcesy, jakie odnieśli lekarze rezydenci i pielęgniarki. Na razie te grupy nie ponawiają protestów – trwa weryfikacja, jak porozumienia z rządem będą realizowane.
Jednak w części szpitali toczą się i tak rozmowy między dyrektorami a związkami zawodowymi pielęgniarek. Na przykład w szpitalu w Przemyślu pielęgniarki prowadziły strajk głodowy. Walczą o podwyżki.