NIK skontrolował naprawy pięciu warszawskich ulic przeprowadzone w ciągu ostatnich dwóch lat. Wszędzie doszukał się uchybień. "Droga po remoncie powinna wytrzymać jakieś 20 lat. Ale już po roku, góra dwóch latach trzeba było zlecać poprawki" - mówi Marian Paradowski, doradca techniczny izby.

Reklama

Przykład? Rok po przebudowie za 86 mln zł ronda Starzyńskiego inspektorzy NIK dopatrzyli się nierównej nawierzchni asfaltowej i wystających studzienek odwadniających na wiadukcie. Tymczasem po zakończeniu robót inwestycję miejscy inspektorzy odebrali bez żadnych zastrzeżeń.

Niedoróbki stwierdzono też na Krakowskim Przedmieściu. W zeszłym roku, podczas przebudowy traktu, nie przeprowadzono ekspertyz przed wbudowaniem płyt chodnikowych. W efekcie zaczęły pękać. Nowe badania będą kosztować miasto 600 tys. zł, a do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty wymiany płyt.

Także na ul. Marszałkowskiej rok po zakończeniu remontu stwierdzono wypadające kostki chodnikowe, zapadnięte kratki kanalizacyjne i wystające studnie telekomunikacyjne. NIK zwraca uwagę, że identyczne sytuacje zdarzały się już wcześniej. Podaje przykład ukończonej w 2000 roku al. Prymasa Tysiąclecia, gdzie na całej długości stwierdzono zły stan nawierzchni.

Reklama

Pęknięcia, złe połączenia warstw alfaltowych, zastosowanie kiepskich materiałów budowlanych - to najważniejsze zarzuty. Budowa alei kosztowała ponad 311 mln zł. Kolejne 11,5 mln zł będzie kosztować wymiana nawierzchni.

Są takie trasy, jak przebudowywane Aleje Jerozolimskie na odcinku od wiaduktu kolejowego do Popularnej, gdzie niedbalstwo stwierdzono zaraz po zakończeniu prac. "W rejonie studzienek kanalizacynych brakowało asfaltu" - mówi Marian Paradowski. "Na kilkudziesięciometrowym odcinku Alej został położony tak niedbale, że trzeba go było kłaść ponownie" - przypomina.

Gwoli ścisłości: NIK jednak czasem szuka dziury w całym. Jako przykład fuszerki podano ulicę Rzymowskiego. Według Paradowskiego są tam trzycentymetrowej głębokości koleiny. Dopiero poproszony o szczegółowe wyjaśnienia Paradowski wyjaśnił, że... zaszła pomyłka. Chodzi o sąsiednią Marynarską. Tu faktycznie koleiny się tworzą.

Reklama

Gdzie szukać winnych? Zdaniem Mariana Paradowskiego odpowiedzialni są zarządcy dróg, czyli w stolicy głównie ZDM, którzy nie kontrolują jakości robót drogowych. Zdarza się, że nie przeprowadzają corocznych przeglądów stanu technicznego nawierzchni. "Dostrzegam bardzo poważne zaniedbania, całkowicie nierzetelne wydawanie publicznych pieniędzy" - skomentował wyniki kontroli Jacek Kościelniak, wiceprezes NIK.

Jego zdaniem utrzymanie dróg w dobrym stanie jest ważne ze względu na bezpieczeństwo kierowców, ale i skutki finansowe, jakie niosą ze sobą zaniedbania. "Każda poprawka kosztuje, poza tym jest jeszcze kwestia odszkodowań dla kierowców, którzy uszkodzą pojazd, np. przez dziurę w jezdni" - precyzuje Marian Paradowski. "W najbliższym czasie planujemy następna kontrolę, żeby sprawdzić, czy zarządcy dróg zastosowali się do naszych zaleceń" - dodaje Kościelniak.