Ta historia to symbol problemu, z którym coraz częściej mierzą się polskie rodziny. Chodzi o rosnące koszty opieki instytucjonalnej i zasady, które pozwalają gminom sięgać po pieniądze dalszych krewnych. O sprawie poinformował Express Ilustrowany.

Rosnące koszty DPS-ów

Pobyt w Domu Pomocy Społecznej to dla wielu seniorów jedyna realna forma całodobowej opieki. W praktyce jednak niewielu pensjonariuszy jest w stanie samodzielnie udźwignąć koszty takiego rozwiązania. W Łodzi miesięczna opłata za DPS waha się od 5200 do nawet 8700 zł, w zależności od standardu placówki i zakresu opieki.

Reklama

Zgodnie z obowiązującymi zasadami mieszkaniec DPS przeznacza na pobyt maksymalnie 70 proc. swojej emerytury lub renty. Jeśli to nie wystarcza, różnicę muszą pokryć bliscy — najpierw małżonek, potem dzieci, a w dalszej kolejności wnuki. Dopiero gdy dochody rodziny nie przekraczają określonych progów, brakującą kwotę dopłaca gmina.

W 2022 roku w łódzkich DPS-ach przebywało 1518 osób. Tylko 16 z nich było w stanie samodzielnie pokryć pełny koszt pobytu. Cała reszta wymagała wsparcia finansowego ze strony samorządu lub rodziny.

Reklama

Gdy rachunek za DPS trafia do... wnuka

Sprawa 27-latka z Łodzi pokazuje, jak daleko mogą sięgać konsekwencje tych przepisów. Gminy, działając zgodnie z prawem, kierują wezwania do zapłaty także do dalszych członków rodziny. Budzi to ogromne emocje, zwłaszcza w sytuacjach, gdy więzi rodzinne zostały zerwane wiele lat wcześniej lub nigdy realnie nie istniały.

Jak tłumaczy adwokat Olga Maczasek dla "Expressu Ilustrowanego", wprowadzone w 2022 r. przepisy pozwalają uniknąć tego zobowiązania wobec członków rodziny, którzy dopuścili się rażącego naruszenia obowiązków rodzinnych lub obowiązku alimentacyjnego. Zaznacza, że nie jest to odosobniony przypadek. "Mieliśmy klientkę, której dziadek znęcał się nad rodziną, a mimo to otrzymała wezwanie do dopłaty za jego pobyt w DPS, ponieważ dzieci nie miały wystarczających dochodów" — dodaje.

Co bada MOPS, a co musi udowodnić rodzina?

W praktyce MOPS nie analizuje automatycznie historii relacji rodzinnych. To osoba wezwana do zapłaty musi wykazać, że istnieją podstawy do zwolnienia jej z tego obowiązku. Jak wyjaśnia rzecznik MOPS w Łodzi, Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak, w każdej sprawie przeprowadzany jest wywiad środowiskowy, który ma na celu ocenę sytuacji finansowej i życiowej rodziny. Dopiero na tej podstawie można wnioskować o częściowe lub całkowite zwolnienie z opłat.

To oznacza, że osoby, które nigdy nie utrzymywały kontaktu z seniorem, często muszą wracać do bolesnych historii sprzed lat i formalnie je udowadniać.

Kiedy można uniknąć opłat za DPS?

Prawo przewiduje sytuacje, w których gmina może odstąpić od żądania dopłat. Dotyczy to m.in. osób znajdujących się w szczególnie trudnej sytuacji życiowej. Mowa tu o kobietach w ciąży, osobach z niepełnosprawnościami, samotnych rodzicach, osobach bezrobotnych czy tych, których dochody nie pozwalają na pokrycie kosztów bez narażenia się na ubóstwo.

Coraz częściej jednak eksperci podnoszą, że system nie nadąża za zmianami społecznymi. Starzejące się społeczeństwo, mniejsze rodziny i zerwane więzi międzypokoleniowe sprawiają, że podobnych historii jak ta z Łodzi może być coraz więcej.

Kto opłaca pobyt w DPS?

Pobyt w Domu Pomocy Społecznej (DPS) opłacany jest w ściśle określonej kolejności: najpierw mieszkaniec (do 70% dochodu), potem jego małżonek i zstępni (dzieci, wnuki), a na końcu gmina, z której osoba została skierowana. Obowiązek płatności rodziny pojawia się, gdy dochód mieszkańca nie pokrywa kosztów, a dochód rodziny przekracza ustalone kryteria, przy czym gmina pokrywa pozostałą część.

Maksymalna opłata mieszkańca DPS-u może wynieść 70 proc. jego dochodu. Kryterium dochodowe dla rodziny są następujące: opłata od rodziny jest wnoszona, gdy ich dochód przekracza 300 proc. kryterium dochodowego. Jeśli pensjonariusz nie ma dochodu, pobyt w Domu Pomocy Społecznej w całości opłaca gmina.