W nocy ze środy na czwartek mecenas Roman Giertych, wicepremier oraz minister edukacji w latach 2006-2007, opublikował na Twitterze wpis, w którym zadeklarował, że rozważa startowanie do Senatu z okręgu obejmującego Warszawę, poza tzw. paktem senackim opozycji.

Reklama

Zwrot ws. startu Giertycha do Senatu

Wcześniej pojawiały się informacje o możliwości kandydatury Giertycha do Senatu w ramach paktu; takie możliwości sprzeciwiała się m.in. Lewica. Giertych w środowym wpisie na Twitterze poinformował, że odmówił startu z tzw. paktu senackiego w sytuacji, w której Lewica zapowiedziała, że i tak wystawi przeciw niemu kontrkandydata.

W kolejnym wpisie poinforował, że jest namawiany, aby "wystartował przeciwko kandydatowi PiS, a także kandydatce Partii Razem poseł Magdalenie Biejat", która będzie kandydatką do Senatu z Warszawy.

Reklama

Nie czuję się w żaden sposób związany posłuszeństwem wobec decyzji Paktu Senackiego skoro Lewica, Partia Razem i osobiście pani poseł publicznie deklarowali, że nawet gdybym wystartował z Paktu Senackiego to oni wystawią mi kontrkandydata. I tym samym zablokowali mi możliwość takiego startu. Skoro oni publicznie deklarowali łamanie ewentualnych ustaleń Paktu w którym uczestniczyli, to ja tym bardziej nie muszę się nimi specjalnie przejmować, skoro w nim przecież ani osobiście ani przez żadnego przedstawiciela nie uczestniczyłem - napisał Giertych.

Chciałbym szczególnie podziękować za słowa zachęty abym się podjął startu przeciwko kandydatowi Lewicy skierowane do mnie przez premiera Leszka Millera - mojego niegdysiejszego oponenta. Również chciałbym podziękować za wsparcie Tomasza Lisa i Adama Abramczyka i tysięcy internautów przede wszystkim z +Sieci na Wybory+. Obiecuję, że w ciągu najbliższych kilku dni podejmę decyzję analizując przede wszystkim, czy rozbicie głosów opozycyjnych nie zagrozi w tym okręgu zwycięstwem PiS- napisał w nocnym wpisie Giertych.

Reklama

Jak ocenił, wydaje się, że "nawet podział głosów opozycji dokładnie na pół nie skutkuje możliwością zwycięstwa PiS" w Warszawie, ale, jak dodał, "musi zlecić badania w tej sprawie". Jeżeli badania te okażą się pozytywne to bardzo poważnie rozważę taki start - oświadczył Giertych, krytykując jednocześnie kandydatkę paktu senackiego - posłankę Biejat.

Giertych krytykuje posłankę Lewicy

Pani Magdalena Biejat jest osobą, która publicznie chwaliła się, że w wyborach prezydenckich w II turze w 2015 roku oddała głos nieważny. Odpowiada więc, na równi z wyborcami PiS, za wszystkie tragiczne konsekwencje karykaturalnej prezydentury Andrzeja Dudy, w tym te dotyczące praworządności i kobiet. Pani Biejat wielokrotnie w Sejmie wspierała PiS w głosowaniach. Jej lewicowość nie ma wyglądu Millera, tylko raczej Macierewicza z czasów, gdy ten biegał z koszulką ideologów komunistycznych. (...) Nie ma żadnej gwarancji, że w godzinie próby nie przejdzie, jak jej koleżanka pani Pawłowska, do PiS - napisał Giertych.

Na deklarację Lewicy zareagował na czwartkowej konferencji prasowej Krzysztof Gawkowski, lider parlamentarnego klubu Lewicy. Jak przypomniał, Romana Giertycha do Senatu nie zgłosiła żadna siła polityczna, i to chyba oznacza tylko tyle, że wszyscy się wstydzą Romana Giertycha. Nie upatrywałbym tu roli Lewicy, upatruję tu roli tych, którzy mieli go zgłosić, a nie zgłosili - powiedział.

Jeżeli ktoś deklaruje, że chce łamać pakt senacki i startować do Senatu oprócz tych kandydatów, którzy są ustaleni w ramach paktu, to robi nic innego, jak kolaboruje z PiS, bo wspiera w ten sposób kandydatów PiS i rozbija głosy - ocenił polityk Lewicy.

autor: Mikołaj Małecki