Meczyki.pl, Mecze24.pl, Livelooker.com, 24livestreams.com, Soccer-live.pl - zastanawialiśmy się, czy podawać adresy pirackich serwisów oferujących ukradziony sygnał telewizyjny. Czy nie będzie to zachęta do skorzystania z nich? Prawda jest taka, że każdy średnio nawet zorientowany w internecie kibic bez problemu je odnajdzie. A, że są masowo wyszukiwane, widać po wzroście wpisywanych w internecie fraz: "mecze siatkówka za darmo / online / streaming". Mistrzostwa świata w siatkówce stały się dla piratów okazją do zrobienia niezłego biznesu.
Zygmunt Solorz-Żak, czyli właściciel Polsatu nie mógł być filantropem. Nieoficjalnie mówi się, że za prawa do transmisji siatkarskich mistrzostw zapłacił 15 milionów euro. I teraz, kiedy Polsat najpierw stracił sponsora imprezy, a później nie dogadał się z TVP w sprawie odsprzedaży praw telewizyjnych do pokazywania części spotkań, każe sobie płacić.
Aby jednak odzyskać zainwestowane pieniądze, telewizja musiałaby sprzedać prawa do transmisji ponad 400 tysiącom widzom. Będzie to trudne, bo Polsat mierzy się z poważnym konkurentem: streamingowymi serwisami internetowymi oferującymi ukradziony sygnał telewizyjny. Zamiast za 100 zł (bo za tyle można sobie wykupić dostęp do mundialu w oficjalnej polsatowskim serwisie Ipla) w nielegalnych streamingach siatkówkę oglądać można albo za darmo, albo za kilku- lub kilkunastozłotową stawkę. Nic dziwnego więc, że ruch u piratów jest ogromny.
Piractwo wydarzeń sportowych jest dla nas bardzo dużym wyzwaniem. Przy każdym większym wydarzeniu pojawia się coraz więcej wątpliwych serwisów, które zarabiają na kradzionym sygnale, a siatkarski mundial, w którym nieźle radzi sobie polska drużyna, przyciąga piratów jeszcze mocniej - przyznaje w rozmowie z dziennik.pl Jarosław Mojsiejuk, dyrektor ds. bezpieczeństwa w Cyfrowym Polsacie, członek zarządu stowarzyszenia Sygnał reprezentującego dystrybutorów programów telewizyjnych. Sygnał regularnie interweniuje - zgłasza sprawy na policję, wysyła żądania usunięcia pojedynczych linków do serwisów. - Oprócz serwisów, które pokazują tylko kradzione wydarzenia sportowe największe problemy i straty przynoszą nam takie serwisy, które udostępniają wszystko: filmy, serialne, programy telewizyjne i sport - dodaje Mojsiejuk.
A problem jest poważny, co widać było choćby w przypadku pokazywanej w ubiegłym roku transmisja walki Andrzeja Gołoty z Przemysławem Saletą. Dostęp do gali Polsat Boxing Night wykupiło w legalnej usłudze pay-per-view Cyfrowego Polsatu i telewizji internetowej Ipla ponad 120 tysięcy osób. Jak szacował sam Polsat, nielegalnie w serwisach, które sygnał ukradło obejrzało ją nawet pól miliona internautów.
Oczywiście staramy się z tym walczyć. Zaczynamy od monitoringu sieci i sprawdzania na bieżąco, gdzie pojawiają się nagrania, do których mamy prawo, a nawet więcej, gdzie są zapowiadane, że będzie możliwość ich obejrzenia - wyjaśnia nam Teresa Wierzbowska, prezes Stowarzyszenia Sygnał i doradca zarządu Cyfrowego Polsatu. - Wiele z tych serwisów jest tak bezczelnych, że wręcz reklamuje możliwość obejrzenia u siebie przyszłych meczów - dodaje.
Wtedy do działania ruszają pracownicy komórek antypirackich. Zasypują serwisy żądaniami zaprzestania łamania praw autorskich i dodatkowo wysyłają do Google wnioski o usunięcie do nich linków z wyników wyszukiwania. Tak naprawdę jednak jest to praca godna Syzyfa, bo w miejsce jednego serwisu pojawiają się kolejne. Zazwyczaj do tego rejestrowane gdzieś na Malediwach, Karaibach czy innym raju prawnoautorskim, z hostingiem wykupionym jeszcze w innym państwie.
Polsat w trakcie tego mundialu jeszcze nie skierował na policję żadnej sprawy przeciwko nielegalnym serwisom streamingowym. Ale nie wyklucza takiego działania. Szczególnie, że śledczy łapią takich piratów. Głośnym echem rozeszło się zatrzymanie twórców wielkiego, pirackiego serwisu Kinomaniak.tv, a ledwie kilka tygodni temu małopolscy policjanci zlikwidowali kolejny portal udostępniającego transmisje sztuk walki. 22-latek, który nim kierował według nadawców narobił im strat na ponad 100 tysięcy złotych.