Według informacji Onetu, Kaczyński miał trzy zastrzeżenia. Po pierwsze, jego zdaniem film nie wnosi merytorycznie nic istotnego do wiedzy o Smoleńsku. Jednocześnie — to po drugie — podsyca teorie spiskowe, których Kaczyński stara się w ostatnich latach unikać. Prezes próbuje wyciszyć Smoleńsk na wiele sposobów: unika kontrowersyjnych wypowiedzi, pacyfikuje Macierewicza i zakazał wniesienia skargi do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, by domagać się od Rosji zwrot wraku tupolewa.

Reklama

Według Onetu, prezes miał jedno jeszcze zastrzeżenie do filmu Stankiewicz: to, że jego narratorem jest jej mąż, Duńczyk Glenn Jørgensen, który zasiada w podkomisji smoleńskiej Macierewicza. - Kaczyński mu, mówiąc delikatnie, niezbyt ufa - twierdzi rozmówca z PiS. - Nie wiadomo, kim on dokładnie jest i skąd się wziął u Macierewicza.

Oświadczenie podkomisji smoleńskiej

Centrum Monitoringu Wolności Prasy i autorka dokumentu Ewa Stankiewicz zaapelowały do Telewizji Polskiej, aby pokazała film dokumentalny "Stan zagrożenia" o katastrofie smoleńskiej.

Reklama

Komunikat związany jest z oświadczeniem opublikowanym przez Ewę Stankiewicz na Twitterze, w którym reżyserka zarzucała, że TVP po raz kolejny wstrzymała emisję filmu jej autorstwa o katastrofie smoleńskiej "Stan zagrożenia" i nie dąży do "wyświetlenia prawdy". Według spekulacji medialnych naciski w tej sprawie miały pochodzić od przewodniczącego Podkomisji MON do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego Antoniego Macierewicza. W stanowisku Podkomisji, przesłanym przez jej sekretarz Martę Palonek podkreślono, że "Podkomisja (ani jej Przewodniczący) nigdy nie występowali przeciwko emisji tego filmu w TVP czy w jakimkolwiek innym medium".

Sekretarz podkomisji zaznaczyła także, iż "Podkomisja zwróciła się w maju ub. roku do producenta filmu o niepublikowanie materiałów, będących jej własnością, których ujawnienia prawo lotnicze zakazuje, bez wiedzy sądu lub przewodniczącego", jednak "ani autorka filmu ani producent do dnia dzisiejszego nie zwrócili się do Podkomisji celem uzgodnienia publikacji tego typu materiałów, o co Podkomisja prosiła".

OŚWIADCZENIE Centrum Monitoringu Wolności Prasy

Reklama

Centrum Monitoringu Wolności Prasy przynależące do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich wydało oświadczenie, w którym zapowiada, że wraz z autorką dokumentu Ewą Stankiewicz będzie walczyć o emisję "Stanu zagrożenia” w TVP - podają Wirtualnemedia.pl. CMWP apeluje do TVP, aby pokazała dokument "w najbliższym możliwym terminie także ze względu na wyjątkową tematykę tego filmu dokumentalnego oraz osobę jego autorki gwarantującej wysoki poziom merytoryczny i dziennikarski oraz artystyczny produkowanego dzieła”.

"Wolność słowa i prasy stanowią podstawowe swobody i wartości, do których ochrony obowiązane są wszystkie organy demokratycznego państwa, a jakakolwiek forma cenzury prewencyjnej jest w Polsce konstytucyjnie zakazana” - dodała organizacja. CMWP napisało, że Ewa Stankiewicz "jest prezesem Stowarzyszenia Solidarni2010 i o od lat dąży do ujawnienia prawdy o Zamachu Smoleńskim i ukarania winnych śmierci Prezydenta RP i 95 innych osób ważnych dla suwerenności Polski. 4 kwietnia 2018 r. była prelegentką w konferencji organizowanej przez CMWP SDP pt. W poszukiwaniu prawdy. Katastrofa Smoleńska w relacjach dziennikarzy”.

Mecz zamiast "Stanu zagrożenia"

Premiera dokumentu "Stan zagrożenia” miała odbyć się w zeszłą środę o godz. 21:00 w TVP1. Jednak pojawiły się informacje, że emisję filmu odwołano.

W TVP1, zamiast dokumentu, transmitowano mecz piłkarski o Superpuchar Włoch.

TVP zapowiada emisję filmu Stankiewicz na 10 kwietnia br.

Tłumaczenie TVP

"Do firmy wpłynęły zastrzeżenia natury formalno-prawnej, stwarzające poważne wątpliwości co do ryzyka użycia w filmie materiałów prawnie chronionych - tłumaczy TVP.

TVP "gorąco wspiera wszelkie działania zmierzające do wyświetlenia prawdy o katastrofie smoleńskiej. Aby móc się do tego jak najlepiej przyczynić, również poprzez emisję filmu ,"Stan zagrożenia”, TVP S.A. zobowiązała producenta filmu do wyjaśnienia wątpliwości i uzyskania zgód niezbędnych do wykorzystania materiałów użytych w filmie, w terminie umożliwiającym jego emisję w dniu 10 kwietnia 2021 r. - opisała.

Telewizja "jest w tej sprawie pełna najlepszej woli i ubolewa, że z obiektywnych przyczyn prawnych, emisja filmu opóźni się - dodano w komunikacie.

Macierewicz zablokował emisję filmu?

Stankiewicz uważa, że decyzję o blokadzie podjęto w ostatniej chwili.

"Oświadczenie wydano godzinę po czasie planowej emisji filmu. Film jest gotowy od 9 miesięcy, przeszedł analizy prawne, jest obwarowany umowami, został wstawiony w ramówkę i promowany zwiastunem TVP od tygodnia" - zauważyła dziennikarka.

"Na krótko przed emisją zaczęto nagle szukać pretekstu do jej wstrzymania. Najpierw miały to być błędy językowe, a następnie prawne. Wyciągnięto korespondencję sprzed 8 miesięcy - z maja ubiegłego roku - próbę interwencji jednego z polityków, który usiłował zablokować - już wtedy- emisję filmu" - opisała.

"Żadne nowe zarzuty się nie pojawiły" - dodała.

Jak podaje portal Wirtulnemedia.pl, politykiem, który miał interweniować ws. dokumentu był Antoni Macierewicz. W piśmie do ówczesnego prezesa TVP Macieja Łopińskiego napisał, że Ewa Stankiewicz nie miała prawa wykorzystać materiałów podkomisji smoleńskiej.

Antoni Macierewicz miał zażądać od Telewizji Polskiej wstrzymania emisji filmu.

"Nie godzę się na żadną cenzurę treści filmu. A zarzuty skierowane w opisanych okolicznościach wyglądają na pretekst i otwierają furtkę do dalszej blokady" - podkreśliła Stankiewicz.