Maciej Mrozowski, prawnik i medioznawca , profesor Uniwersytetu Warszawskiego i wykładowca akademicki w Instytucie Dziennikarstwa UW i Uniwersytecie SWPS przyznaje, że zmiany w telewizji publicznej są absolutnie konieczne. - Ta telewizja utraciła szacunek społeczny, utraciła wiarygodność i nie działa zgodnie z prawem mówi w rozmowie z dziennik.pl prof. Mrozowski.

Reklama

Uważa, że zmiany nie będą jednak ani łatwe, ani przyjemne.

- Podejrzewam, że sytuacja z mediami jest równie zakleszczona, jak w sądownictwie, jak w innych obszarach, w których PiS zdemolował dawny porządek i ustanowił autorytaryzm na granicy dyktatury - mówi nam medioznawca.

Reklama

Ekspert o TVP: Można ją "zagłodzić" i doprowadzić do upadku

Reklama

Zdaniem naszego eksperta, gruntowne uzdrawianie mediów publicznych można przeprowadzić na dwa, a nawet trzy sposoby.

- Najbardziej logiczne i najbardziej praworządne jest rozwiązanie, którego punktem wyjścia byłby powrót do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego jeszcze z czasów pierwszej kadencji PiS-u, w którym stwierdzono, że przerwanie kadencji ówczesnych władz mediów publicznych przez wprowadzenie nowej ustawy i powołanie Rady Mediów Narodowych to był zabieg sprzeczny z konstytucją. Dlatego, że to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji stoi na straży m.in. interesu publicznego w sferze komunikowania – tłumaczy prof. Mrozowski. – W ten sposób przywracamy stan ex ante (łac.: z góry, przed wydarzeniem się czegoś – przyp.red.), czyli likwidujemy Radę Mediów Narodowych i przywracamy przerwaną kadencję.

Bardziej rewolucyjne działanie, takie już poza prawne, to byłoby uznanie, że wszystkie media publiczne naruszały w sposób systemowy i radykalny Ustawę o radiofonii i telewizji.

- Co można udowodnić dosyć łatwo na podstawie analizy treści przekazywanych przez media publiczne – podkreśla prof. Mrozowski i dodaje: - W większości przypadków jest oczywiste, że był to jednostronny przekaz naruszający Art. 21, ppkt 2., który określa standardy dotyczące pluralizmu, a tego nigdy nie było. W związku z tym można by odwołać obecne władze. Tylko nie za bardzo wiadomo, w jaki sposób. Za pomocą kija i pałki? Poprzez ustanowienie zarządu tymczasowego? – zastanawia się medioznawca.

Trzecie rozwiązanie ekspert wskazuje już z lekkim przymrużeniem oka.

- Nowa większość parlamentarna będzie miała o tyle dobrze, że będzie ustalała budżet, więc może "zagłodzić" tę telewizję i doprowadzić do bankructwa, do upadku – mówi.

Ekspert o TVP: Chrześcijańskie podejście typu mea culpa raczej nie wchodzi w grę

To są jednak rozwiązania doraźne. Ekspert twierdzi, że niezbędną są rozwiązania systemowe, czyli przygotowanie gruntownej, absolutnie fundamentalnej reformy mediów publicznych, opartej na zupełnie nowym modelu. To ogromne przedsięwzięcie, żeby to wszystko odbudować, tym bardziej przy tylu ośrodkach regionalnych, o których często się zapomina i dodatkowych kanałach satelitarnych.

- Jedna rzecz jest absolutnie skandaliczna. Rozrost strukturalny – mówi w rozmowie z dziennik.pl prof. Maciej Mrozowski. - Stworzenie ogromnej ilości kanałów satelitarnych, w których są dyrektorzy, kierownicy, sekretarki… To są gigantyczne pieniądze, to wszystko musi być absolutnie zlikwidowane. Jest potrzebna rewolucja także organizacyjna, bez zapatrywań politycznych, choć jak wiadomo, w tych kanałach są poupychani krewni, pociotki, znajomi, kumplostwo wielkie tam działa po prostu – stwierdza stanowczomedioznawca.

Jego zdaniem taka medialna rewolucja jest absolutnie niezbędna, bo telewizja, radio i media publiczne same z siebie i od środka się nie zmienią. Konieczne są, jak to mówią niektórzy, "czystki".

- Na pokorę nie ma co liczyć. Nie ma co liczyć na to, że obecny prezes telewizji powie "no dobrze, do tej pory grzeszyliśmy, od jutra jest pełen pluralizm, panią Holecką wymieniamy na inną panią" albo pani Holecka mówi "no to teraz będę grzeczna, już będę krzyczała równo na PiS, nawet im przyłożę bardziej" – mówi prof. Maciej Mrozowski. Takie chrześcijańskie podejście typu mea culpa raczej nie wchodzi w grę – dodaje.

Ekspert o Holeckiej: Jak ją widzę, włącza mi się alarm

Danuta Holecka, szefowa i prezenterka głównego wydania "Wiadomości" TVP oraz Michał Rachoń, dziennikarz TVP Info i prowadzący serial polityczny "Reset" to dla wielu ludzi niemalże symbole "reżimowej propagandy". Dziennik zapytał prof. Mrozowskiego, jaka przyszłość czeka czołowych propagandystów telewizji.

- To jest przekleństwo mediów. W telewizji daje się i głos, i twarz. Te osoby są napiętnowane na trwałeprzyznaje prof. Maciej Mrozowski. - Ja, chyba na zasadzie odruchu Pawłowa, jak widzę Holecką to od razu włącza mi się alarm: uważaj, kłamstwo! Coś będzie nie tak, coś będą kręcić – mówi medioznawca.

Zdaniem naszego eksperta, nie ma wątpliwości, że te osoby muszą zniknąć. Czy je zwolnić dyscyplinarnie, czy zwyczajnym trybem, to już, jak mówi, jest kwestia prawnicza.

- Dyscyplinarne mogą wygrać, twierdząc, że wykonywali polecenia przełożonych, że zobowiązywał ich stosunek służbowy – tłumaczy nasz ekspert. - Natomiast normalnie można ich zwolnić, przecież to są normalne osoby. Mogą iść do magazynu pracować, można je przesunąć na funkcje pomocnicze. To może być ubliżające dla nich, ale zgodne z prawem - mówi.

Ekspert o pracownikach TVP: Dużo miernot tam nagromadzono

Przyszłość dotychczasowych gwiazd telewizji publicznej zależeć będzie od prawicowych mediów. Te zaś będą odcięte od ogromnej ilości środków, jakie tam wlewano, zaczną funkcjonować na warunkach rynkowych i prawdopodobnie podupadną bardzo, jak przewiduje nasz ekspert.

- Do tej pory były bardzo dobrze żywione, wręcz sponsorowane bardzo hojną rękę donatora, który rozdawał im środki publiczne, tak więc teraz tam będzie kociokwik i tam dobrej roboty się nie znajdzie -mówi prof. Maciej Mrozowski.

Stwierdza, że skompromitowane w TVP osoby staną się obciążeniem nawet dla prawicy, bo będą reprezentowały "stary prawicę, stary PiS". Kiedy przyjdą "nowe twarze", będą się chciały odciąć od przegranych.

- Na pewno dużo miernot tam (w telewizji – przyp.red.) nagromadzono, zwłaszcza w dziennikarskiej stajni. Młodych, którzy sprzedaliby duszę diabłu, byleby tylko mieć zatrudnienie w telewizji. W moim przekonaniu, z nimi nic już się nie da zrobić, ponieważ to są dziennikarze bardzo słabo wykształceni, o bardzo niskim poziomie znajomości warsztatowych i jednocześnie już przetrąceni, tzn. już konformistyczni, niesamodzielni – ubolewa prof. Maciej Mrozowski.

Co nas zatem czeka? Powrót do starego, czy początek nowego?

- Trzeba znaleźć nowe twarze – mówi prof. Maciej Mrozowski. - Powrót starszych chyba nie wchodzi w grę. Część najlepszych poszła do TVN-u i przecież nie wróci już ani pani Diana Rudnik, ani Piotr Kraśko… chociaż kto wie? Może dostaną taką propozycję, że wrócą – zastanawia się medioznawca.