"Uważamy, że wzrost poziomu mórz i oceanow o więcej niż dwa metry jest fizycznie niemożliwe" - pisze w artykule, opublikowanym w prestiżowym magazynie "Science", profesor Tad Pfeffer z Instytutu Badań nad Arktyką uniwersytetu w Kolorado. Według niego i jego kolegów, wszystkie ostrzeżenia ekologów to bzdury, bo nie ma żadnych szans, by powłoka lodowa stopiła się tak szybko, by nagle podnieść poziom oceanów o kilka metrów.

Reklama

Uczeni zbadali lodowce z Grenlandii, które jako jedyne potrafią nagle się rozpaść i wpaść do wody. Przyjęli więc hipotezę, że do 2100 roku poziom wód może wzrosnąć najwyżej o dwa metry. Sprawdzili w jakim tempie lodowce powinny się roztapiać, a w jakim roztapiają się teraz.

"By woda z roztapiających się lodowców grenlandzkich podniosła poziom wód o dwa metry, wszystkie zewnętrzne lodowce powinny roztapiać się trzy razy szybciej niż najszybciej rozpadające się lodowce. Czyli 70 razy szybciej niż teraz" - tłumaczy Pfeffer. "Musiałyby też zacząć tak szybko roztapiać się już teraz, a nie za, na przykład, dziesięć lat. To podstawowe prawa fizyki" - wyśmiewa modne teorie ekologów.