W ramach sobotniego happeningu międzynarodowej organizacji ekologicznej WWF o 20.30 zgasło oświetlenie wszystkich najbardziej znanych budynków świata. Akcja miała zwrócić uwagę światowej opinii publicznej na globalne ocieplenie i konieczność oszczędzania energii, by ograniczać ilość dwutlenku węgla potrzebnego do jej wytwarzania. Niestety, na życzenie partii członkowie najliczniejszego narodu świata byli w tym czasie zajęci upamiętnianiem "wyzwolenia tybetańskich chłopów spod jarzma feudalnego systemu", a to nie mogło iść w parze z ekologicznym happeningiem.

Reklama

W wyznaczonym przez WWF czasie wygaszania w Pekinie w najlepsze świeciło się Zakazane Miasto, a na uniwersyteckim kampusie zgromadzono dziesiątki kamer i reflektorów, które oświetlały okazjonalny koncert "unplugged", który miał być chińskim ukłonem w stronę Godziny dla Ziemi. Oprócz udziału w imprezie władze zakazały studentom włączania się do ekologicznej kampanii. Aby uciszyć niepokornych, zorganizowano też oglądanie gwiazd, więc na polecenie wykładowców studenci i tak musieli powyłączać światła. Państwowe media zamiast przekazania całodniowej transmisji z obchodów w poszczególnych miastach ograniczyły się do relacjonowania tylko najważniejszych momentów.

Partia zapowiada, że do ekologicznych obchodów włączy się w przyszłym roku, kiedy wyznaczona przez WWF ostatnia sobota marca nie wypadnie w Dniu Wyzwolenia Poddanych. Obchody wkroczenia chińskiej armii do Tybetu ustanowiono styczniu tego roku, by zwiększyć poparcie społeczne dla chińskiej polityki wobec Tybetu po fali zamieszek i krytyki międzynarodowej przed olimpiadą w Pekinie.

I choć Chińczycy ostatnio otwarcie przyznają konieczność ochrony środowiska i narzucają sobie surowe ograniczenia emisji dwutlenku węgla ich stosunek do ekologii pozostawia wiele do życzenia. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że aktywiści WWF nie są w Chinach mile widziani, a cała organizacja traktowana jest przez partię jako podejrzana.