Naukowcy z uniwersytetu Rosalind Franklin badali przyczyny depresji. W tym celu umieścili młode szczury w klatce ze starszymi. To był dla nich silny stres, bo dla "maluchów" przebywanie wśród "starszyzny" mogło się skończyć nawet śmiercią. To, jak się okazało, odbiło się źle na ich mózgu.

Zdjęcia szczurów pokazały, że pod wpływem silnego napięcia obumierają im komórki mózgu odpowiedzialne za uczenie się, pamięć i uczucia. Badacze twierdzą, że to niszczycielskie działanie stresu na mózg można powstrzymać odpowiednimi lekami. A to z kolei zapobiega rozwojowi depresji, która często pojawia się, gdy jesteśmy narażeni na ciężkie przeżycia psychiczne.

Generalna zasada jest taka: umiarkowany stres działa na nas mobilizująco i pcha do wszelkich działań. Ale gdy jest silny i długotrwały, może nam bardzo zaszkodzić.