Niektóre gatunki owadów produkują substancje chemiczne, dzięki którym są niejadalne dla drapieżników, na przykład ptaków. Jednak taka ochrona ma sens tylko wtedy, gdy drapieżcy szybko mogą się zorientować, że potencjalna ofiara nie nadaje się na obiad. Po co bowiem insektowi broń chemiczna, jeśli ptak i tak go zabije, a dopiero potem wypluje? Problem w tym, że zanim drapieżnik nauczy się rozpoznawać te "zgniłe jabłka", kilku musi skosztować. Oznacza to, że pozbawi życia kilka insektów z gatunku nienadającego się do spożycia. Aby zmniejszyć liczbę ofiar takich pomyłek u niewykształconych smakoszy, różne niejadalne owady przybierają bardzo podobne barwy ostrzegawcze (np. czarno-żółte paski, które nawet my rozpoznajemy jako ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem). Kiedy ptak skosztuje kilku pasiastych smakołyków, przekonuje się, że taki obiad nie wychodzi mu na zdrowie i w przyszłości będzie unikał prążkowanych insektów.

Reklama

Jednak nie wszystkie gatunki owadów grają fair. Są wśród nich takie, które same będąc bezbronne, podszywają się pod dobrze chronionego pobratymca. Ten rodzaj naśladownictwa uważano do tej pory za korzystny wyłącznie dla naśladowcy, a nie naśladowanego. Jako główny argument podawano, że gdy drapieżnik pożre bezbronnego sobowtóra, nie dowie się, że inne, podobne do niego owady nie nadają się do jedzenia i dalej będzie na nie polował.

Seria ciekawych eksperymentów przeprowadzonych przez brytyjskich naukowców z University of Liverpool oraz Finów z Uniwersytetu w Jyvaskyla pozwoliła zweryfikować te założenia. Uczeni zamknęli w ptaszarni dzikie drapieżniki - złapane na wolności sikorki bogatki. Podrzucili im sztuczne ofiary w postaci migdałów zawiniętych w papierki. Niektóre smakołyki były jednak niejadalne, bo nasączono je bardzo gorzkim środkiem chemicznym. Ich opakowania zostały oznaczone wyraźnie widocznym symbolem - dużym czarnym kwadratem. Uczeni policzyli, ile gorzkich migdałów sikorki atakują, zanim przekonają się, że są niesmaczne.

Następnie do klatek z sikorkami oprócz normalnych oraz gorzkich, oznaczonych kwadratem migdałów włożono dodatkowo smakołyki wysmarowane specyfikiem o nieco mniej nieprzyjemnym smaku, ale opakowane w identyczne papierki z czarnym kwadratem. Odtworzono więc w ten sposób powszechną w naturze sytuację, w której owady produkujące słabszą truciznę naśladują insekty wytwarzające substancję bardziej toksyczną. Sikorki po kilku próbach zjedzenia migdałków oznaczonych kwadratami (tych bardziej i mniej gorzkich) nauczyły się je omijać. W czasie tej nauki liczba zaatakowanych przez nie bardzo gorzkich migdałów była mniejsza niż w poprzednim eksperymencie, w którym nie było migdałów mniej gorzkich.

Reklama

To potwierdza wcześniejsze przypuszczenia naukowców, że takie naśladownictwo jest korzystne dla przedstawicieli imitowanego gatunku. A to dlatego że pojawienie się większej liczby jednakowo oznakowanych osobników niejadalnych zmniejsza liczbę ofiar także i wśród supertrujących owadów.

Na kolejnym etapie doświadczenia migdałki o niezbyt nieprzyjemnym smaku zastąpiono słodkimi, ale oznakowanymi tak samo jak te niejadalne. Były one więc bezbronnymi naśladowcami pozbawionymi jakiejkolwiek chemicznej ochrony. Teoretycznie ich pojawienie powinno osłabić ochronę gatunku, który imitowały. Tymczasem okazało się, że chociaż ptaki atakowały papugujących, jak i papugowanych nieco częściej niż wcześniej, to gorzkich migdałów nie zjadały o wiele więcej niż w poprzednim eksperymencie. Oznacza to, że liczba ofiar wśród przedstawicieli gatunku naśladowanego przez bezbronnego imitatora znacząco nie wzrasta. Ilość ofiar drapieżników dzieli się bowiem równo między przedstawicieli gatunku naśladowanego, jak i naśladującego.

Uczeni doszli więc do wniosku, że nawet zupełnie bezbronne gatunki owadów, które podszywają się pod owady niebezpieczne, nie są ich pasożytami. A współpraca w świecie przyrody może przybierać najróżniejsze formy.