Asimo powstał w laboratoriach Hondy. Już od ponad 20 lat inżynierowie tej japońskiej firmy starają się stworzyć humanoidalnego robota, który byłby w stanie pomagać człowiekowi w codziennych czynnościach. Ma on być całkowicie nam posłuszny, a przy tym jak najbardziej samodzielny. Słowem, niewiele różniący się od robotów znanych z opowiadań słynnego autora science fiction Isaaca Asimova. Co ciekawe, specjaliści z Hondy oficjalnie twierdzą, że nazwa ich projektu nie ma nic wspólnego z nazwiskiem amerykańskiego pisarza, a jest akronimem od "Advanced Step in Innovative Mobility".

Reklama

Na początku Japończycy zamierzali stworzyć maszynę, która po prostu będzie się poruszała podobnie jak człowiek. Pierwsze eksperymentalne roboty Hondy miały jedynie nogi i biodra. Okazało się, że rozebranie na czynniki pierwsze czynności, które wykonujemy codziennie, nie przywiązując do tego żadnej wagi, może być poważnym problemem. Parę lat trwało, zanim pierwsze japońskie maszyny nauczyły się maszerować prosto przed siebie po równej podłodze. Bo chodzenie to nie tylko stawianie nóg jedna za drugą. Owszem, jest to jakiś przepis na ruch, ale powolny i niezgrabny. Tak poruszał się najstarszy robot projektu E0. Zrobienie jednego kroku zajmowało mu blisko pięć sekund.

Naturalny chód wygląda zupełnie inaczej. Każdy nasz krok jest kontrolowanym upadkiem. Wytrącamy ciało z równowagi, przechylamy je do przodu i miękko amortyzujemy upadek nogą wykroczną, i tak dalej, a środek ciężkości naszego ciała nieustannie, płynnie się przesuwa. Cztery pierwsze roboty Hondy, nazwane niezbyt oryginalnie: E0, E1, E2 i E3 (pierwszy został skonstruowany w 1986 r., następne powstawały w kolejnych latach), przez cztery lata dochodziły do tego ideału. Ostatni z wymienionych umiał już maszerować po płaskiej podłodze z prędkością 3 km/godz., podobnie jak człowiek.

Oczywiście marsz przed siebie po równym podłożu nie jest jakoś specjalnie przydatną umiejętnością, do poruszania się naprzód wystarcza maszynie zwykła para kółek. Kolejne wcielenia robotów Hondy były jednak coraz sprawniejsze i bardziej samodzielne. E6 (rok 1993) potrafił już chodzić po pochyłym terenie, schodzić i wchodzić po schodach, a zaprezentowany właśnie w Barcelonie Asimo pokazał, jak biega. Co prawda z prędkością ledwie 6 km/godz., ale i tak jest to duże osiągnięcie, bo w trakcie biegu obie nogi robota przez chwilę znajdują się w powietrzu. Oznacza to, że w momencie zetknięcia się stopy z podłogą tworzy się duży nacisk na staw skokowy (mieści się on w kostce), a to zwiększa prawdopodobieństwo poślizgnięcia się i upadku robota. Potrzeba było więc 20 lat, by japońscy inżynierowie uporali się z problemem utrzymania biegającej maszyny w pionie.

Poczynając od modelu P1 z roku 1993, roboty Hondy zyskały ręce i od tej pory nabyły wiele pożytecznych umiejętności. Chwycenie za klamkę i naciśnięcie włącznika światła to banał, ale to, co potrafi najnowszy Asimo, budzi już respekt. Dzięki działającemu niezależnie od reszty palców kciukowi może chwytać przedmioty o różnych kształtach i manipulować nimi. Potrafi też odebrać od człowieka wyładowaną naczyniami tacę, zanieść ją do stolika i postawić.



To ostatnie zadanie tylko na pozór jest proste. Maszyna musi bowiem dostosować się do wielu zmiennych czynników, takich jak wzrost człowieka oraz wysokość stołu, po drodze musi zachować prostą sylwetkę i nie może potknąć się o żadną przeszkodę. Robot musi zrozumieć sygnały dostarczane przez kamerę oraz czujnik siły w nadgarstku i działać zgodnie z dostarczonymi przez nie informacjami. Nowy Asimo potrafi też mówić i w ograniczonym zakresie rozpoznawać mowę, może spacerować pod rękę z człowiekiem, dostosowując się do szybkości i trasy partnera. A wszystko to robi, poruszając się płynnie jak ludzie.

Mimo wszystko dużo wody upłynie jeszcze w Wiśle, zanim robot-służący trafi pod polskie strzechy. W tej chwili Asimo służy głównie jako królik doświadczalny w badaniach nad sztuczną inteligencją. Skoro już porusza się swobodnie, naukowcy pracują nad obdarzeniem go większą samodzielnością. W laboratorium w Offenbach uczy się interakcji z nieznanymi przedmiotami, omijania przeszkód, unikania wypadków. Słowo "uczy się" jest jak najbardziej na miejscu, często w takiej lekcji nie uczestniczy inżynier. Jest tylko robot i instruktor, który kładzie mu kłody pod nogi i stara się go sprowokować, by np. uszkodził sobie ręce.

Nie wiemy niestety, ile czasu zajmie, zanim Asimo z laboratoriów trafi do agencji wynajmu służących. Nie ulega jednak wątpliwości, że to nie science fiction, ale kwestia niezbyt odległej przyszłości.

Co potrafi nowy Asimo

W porównaniu z poprzednimi wersjami nowy Asimo zyskał zarówno nowe umiejętności, jak i nowe części ciała.

1. Urósł, ma teraz 130 cm wzrostu, czyli o 10 cm więcej od swojego poprzednika.

2. Dzięki nowym silnikom jest znacznie bardziej ruchliwy. Np. głowa ma trzy stopnie swobody (kręci się lewo - prawo i góra - dół oraz przechyla na lewo i prawo). Para ramion ma 14 stopni swobody ruchów, dłonie - 4, biodra - 1, a nogi - 12, razem 34 (poprzednik miał 26). Najważniejszą z nowych umiejętności jest zdolność poruszania kciukiem niezależnie od reszty dłoni, dzięki czemu Asimo może podnosić przedmioty o różnych kształtach i obracać nimi.

3. Umie biec prosto przed siebie z prędkością 6 km/h. Potrafi też skręcać w biegu, wówczas zwalnia do 5 km/godz., a promień skrętu wynosi dwa metry.

4. Potrafi samodzielnie współpracować z człowiekiem bez nadzoru ze strony operatora. Na przykład może zainicjować uścisk ręki i dopasować swoje ruchy do ruchów partnera lub odebrać od niego tacę, po czym zanieść ją do stolika.















Reklama