Tego typu obiekty są jednymi z najbardziej tajemniczych elementów wszechświata. Tak silnie oddziałują grawitacyjnie na otoczenie, że nawet światło nie może uciec z ich powierzchni, dlatego pozostają ciemne na tle gwiazd czy obłoków międzygwiezdnego gazu.

Zdjęcie narodzin czarnej dziury zarejestrowało automatyczne urządzenie projektu "Pi of the Sky" znajdujące się w chilijskim Las Campanas. W tym samym miejscu pracuje inny teleskop, dzięki któremu niedawno Polacy odkryli niezwykły układ słoneczny podobny do naszego.

"Mniej więcej raz do roku przyjeżdżamy zobaczyć, czy nasze urządzenie nie wymaga naprawy. Wtedy wspólnie z kolegami od tego większego teleskopu pijemy kawę" - opowiada jeden z kierowników projektu dr hab. Grzegorz Wrochna z Instytutu Problemów Jądrowych w Warszawie.

Dziś rano polska aparatura zrobiła sekwencję zdjęć tuż przed wielkim rozbłyskiem promieniowania widzialnego i promieni gamma, w jego trakcie i po nim. Jak to się dzieje, że powstaniu czarnej dziury towarzyszy eksplozja światła?

"Kiedy bardzo ciężka gwiazda, znacznie cięższa od naszego Słońca, kończy swój żywot, zapada się do środka. Jednak w pewnym momencie dochodzi do wyrzucenia na zewnątrz części tworzącej ją materii. Uderza ona wtedy w znajdujące się wyżej warstwy materii i tak dochodzi do rozbłysku - tłumaczy dr hab. Wrochna. Potem dochodzi do całkowitego zapadnięcia gwiazdy. W ten sposób powstaje czarna dziura. To właśnie ten proces od rozbłysku po etap końcowy udało się sfotografować naszym uczonym.

W projekcie "Pi of the Sky" bierze udział kilka polskich instytutów badawczych. Oprócz wymienionego już Instytutu Problemów Jądrowych także Centrum Fizyki Teoretycznej PAN, Centrum Badań Kosmicznych PAN, Wydział Fizyki UW, Instytut Systemów Elektronicznych Politechniki Warszawskiej, Wydział Fizyki PW, Wydział Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW oraz Akademia Pedagogiczna w Krakowie.

Projekt "Pi of the Sky" powstał z inspiracji nieżyjącego już znakomitego polskiego astrofizyka prof. Bogdana Paczyńskiego oraz dr. Grzegorza Pojmańskiego z Obserwatorium Astronomicznego UW.











Reklama