Nieżyjący już Michael Foot co jakiś czas twierdził - zawsze błędnie - że czasy dojrzały już do socjalizmu. Niewykluczone jednak, że teraz rzeczywiście dojrzały. Chociaż nadal słyszymy echa rejterady lewicy, dzisiaj jest bardziej prawdopodobne, że nadzieje tego brytyjskiego polityka w jakiejś części się spełnią - aczkolwiek chyba za późno.

Reklama

Dla tych społeczeństw, które dobrze sobie radziły w epoce przemysłowej i postprzemysłowej, dobrym przewodnikiem generalnie był Adam Smith. Jednostka "dba o własny interes, a nie interes społeczeństwa", napisał - i to było dobre. Oczywiście bogaci korzystają nieproporcjonalnie, czasami, na przykład dzisiaj, ogromnie nieproporcjonalnie. Ale kiedy przyszedł realny socjalizm, wszyscy, którzy żyli w tym ustroju, mieli znacznie gorzej. Francis Fukuyama się nie pomylił: kapitalistyczna demokracja zwyciężyła.

Ale Smith nie jest dobrym doradcą dla większości ludzi, którzy dzisiaj walczą o własne interesy - Chińczyków i Indusów, Brazylijczyków i Rosjan. Nawet jeśli odłożymy na bok skutki globalnego ocieplenia, które są zbyt niepewne, żeby się nimi zadręczać, nie unikniemy konsekwencji innych zjawisk.

Będziemy musieli stawić czoło kurczeniu się zasobów - nie tylko ropy, gazu i węgla, najbardziej dostępnych i wydajnych paliw, ale również ziemi, czystego powietrza i wody. Silny wzrost demograficzny prawdopodobnie się utrzyma, zwłaszcza w biedniejszych regionach. John Beddington, główny doradca naukowy rządu brytyjskiego, ostrzegał kilka miesięcy temu, że w najbliższym dwudziestoleciu czeka nas "istna burza" zwyżkujących cen żywności, masowych migracji i klęsk suszy. Liczba ludzi niedożywionych zbliża się do miliarda (według szacunków ONZ w 1995 r. wyniosła 832 mln) i stale rośnie.

Nierówności majątkowe się powiększą, ponieważ bogactwo będzie płynęło do elity złożonej z właścicieli zasobów, kadry menedżerskiej i celebrytów. Zjawisko to przez jakiś czas będzie się skrywało za parawanem tajności, bezpieczeństwa i sławy, ale w dłuższym okresie wyjdzie na jaw, ponieważ warunki życia pogorszą się na całym świecie, także w klasie średniej i robotniczej z krajów rozwiniętych.

czytaj dalej



Reklama

Wielu nowych superbogaczy zaczynało karierę w świecie zorganizowanej przestępczości, który przeżył ogromną ekspansję na skutek upadku komunizmu i przyjścia gospodarki rynkowej do Chin i Indii. W książce McMafia Misha Glenny szacuje, że na świat przestępczy przypada około 20 proc. globalnych obrotów gospodarczych.

Smithowska wizja w największym stopniu zrealizowała się w Stanach Zjednoczonych, od dawna przyciągających obietnicą sukcesu drogą własnej ciężkiej pracy. Ameryka wciąż jest wielka i potężna, ale już tego nie oferuje - a przynajmniej nie bardziej niż wiele innych krajów. Kariera od pucybuta do milionera jest dzisiaj łatwiejsza w Szwecji. Amerykanie nadal powołują się na to marzenie, które trafiło jednak do muzeum.

Nie rozwiążemy tych i innych problemów, wychodząc z założenia, że wszystko będzie dobrze, jeśli każdy będzie dbał o swoje interesy. Świat za szybko zmierza do śmierci technicznej, żeby ten mechanizm zdał egzamin. W książce The Empathic Civilisation ekonomista i politolog Jeremy Rifkin pisze, że podlegamy niepowstrzymanym i coraz potężniejszym siłom entropii, które biorą się stąd, że ludzkość poddaje świat coraz większym obciążeniom. Istnieje przeciwwaga: współczujące utożsamianie się z innymi. Rifkin uważa empatię za fundament cywilizacji, w epoce współczesnej coraz rozleglejszy. W orbitę naszej empatii wciągnęliśmy grupy ludzi, którzy dawniej uchodzili za wyrzutków społecznych lub osoby godne pogardy.

Aktywna empatia to nie socjalizm, ale czynnik socjalizujący. Nie wymaga zastąpienia kapitalizmu etatyzmem, ale sugeruje, że kategoria własności powinna być traktowana bardziej wspólnotowo. Kapitalizm nie musi się stosować do Smithowskich reguł zachowań rynkowych w interpretacji naszych rekinów finansjery.

Rozwój technologii komunikacyjnych umożliwia telewspółpracę i sprzyja transparentności. Gra o sumie zerowej nie musi już być podstawowym modelem gospodarczym. Na antenie telewizji BBC ekonomista Robin Murray z Young Foundation powiedział, że XIX w. był stuleciem rynku, a XX w. stuleciem państwa, natomiast XXI w. będzie stuleciem innowacji społecznych. Wszyscy sobie tego życzymy.

Entropia może zwyciężyć. Może nie zdołamy w porę zmienić naszych zachowań i społeczeństw, ale jeśli zdołamy, to zbudujemy model, który bardziej aktywnie szuka sposobów dzielenia się zasobami, który znajduje dalekosiężne, systemowe rozwiązania takich problemów, jak masowe migracje spowodowane biedą i zorganizowana przestępczość ogarniająca wszystkie kontynenty. Podstawą tego modelu będzie odnowiona wiara w możliwość istnienia społeczeństwa, które promuje odpowiedzialność i przyzwoitość, a także dysponuje fizycznymi i moralnymi zasobami pozwalającymi bardziej energicznie niż dzisiaj walczyć z siłami, które dla prywatnych i przestępczych celów drenują kapitał społeczny.

© The Financial Times Limited 2010. All Rights Reserved