Ale tylko wyjątkowy zbieg okoliczności sprawił, że najlepszy grunt do budowy elektrowni jest w rękach spółki Skarbu Państwa. Już mógł go mieć Jan Kulczyk. I, jak przystało na biznesmena, podyktowałby rządowi odpowiednią cenę. I nikt nie mógłby mieć do niego pretensji.

Reklama

Ale oczywiście by miał. Ba! Zamiast narodowej zgody na atom mielibyśmy polityczną awanturę. Bo przecież to "ten sam Kulczyk", co go słynna orlenowska komisja przyłapała na rozmowach z Rosjanami. Zagrożenie bezpieczeństwa państwa - grzmiałaby opozycja z jednej strony.

Druga nie byłaby dłużna. Snułaby wizję, że za pomorską strefę odpowiada Teresa Kamińska. Ta od Jerzego Buzka. A jak Buzek był premierem, to z Kulczykiem robił deal z tepsą. A dziś jest ważnym człowiekiem w Platformie. Spiskowa teoria gotowa. Sprawę uratowali ta właśnie Kamińska i Energa Invest.

A nie można było usiąść, ustalić, że w Żarnowcu budujemy elektrownię i załatwić sprawę? Byłoby za prosto?