Marek Chądzyński: Jakie jest prawdopodobieństwo, że Rada Polityki Pieniężnej podwyższy stopy w tym roku?
Anna Zielińska-Głebocka*: Andrzej Bratkowski, mój kolega z rady, ostatnio oceniał je na 30 proc. Według mnie to może być więcej niż 50 proc. Jeśli jednak doszłoby do podwyżek to byłyby one niewielkie. Z pewnością nie będzie to zmiana radykalna, wszystko wskazuje na to, że zostaniemy przy ruchach rzędu 25 pkt bazowych. Wiele się rozstrzygnie w połowie roku, gdy będzie nowa projekcja NBP.

Reklama

Seria wypowiedzi członków nowej rady o możliwych podwyżkach stóp umocniła złotego. Dobrze się stało?
Nie sądzę, żeby złoty umocnił się przez wypowiedzi tego czy innego członka rady. To, co dzieje się ze złotym to pochodna wahań euro wobec dolara. Dla rynku walutowego decydujące są czynniki globalne. Natomiast spekulacje na temat stóp mogą powodować wzrost rentowności obligacji. Część inwestorów może wstrzymywać się z zakupem papierów czekając na wyższe stopy.

Czy to mógłby być problem z punktu widzenia finansowania deficytu budżetowego?
Trwa spór co do tego, czy bank centralny powinien skupiać się tylko na dbałości o stabilność cen, czy też brać pod uwagę inne czynniki, jak np. wzrost gospodarczy czy stan finansów publicznych. Fakty są takie, że te obszary są ze sobą wzajemnie powiązane. Np. ważnym zadaniem będzie opinia RPP ona temat wprowadzenia Polski do strefy euro. A w tej kwestii kluczowy jest stan finansów publicznych, bo z inflacją sobie poradzimy. W tym sensie musimy w jakiejś mierze wspierać stan finansów publicznych. Tym bardziej, że duży deficyt budżetowy czy nadmierny dług publiczny mogą być czynnikami działającymi inflacyjnie.

Skoro inflacja to nie problem - co będzie decydowało o jej spadku?
Inflacja będzie spadać, jeśli popyt wewnętrzny będzie niski, presja płacowa nie będzie rosła, a bezrobocie będzie się utrzymywać na wysokim poziomie. To najważniejsze hamulce dla inflacji. Nie spodziewam się także wzrostu cen żywności. Jest co prawda ryzyko, że podrożeją surowce na światowych rynkach, ale na razie nie widać takiej tendencji Poza tym takim hamulcem może być też kurs złotego - nie przewiduję raczej deprecjacji. Złoty będzie się umacniał, albo będzie co najmniej stabilny,

Reklama

Kiedy inflacja zejdzie do celu NBP, czyli 2,5 proc.?
Niewykluczone, że stanie się to pod koniec tego roku. Z punktu widzenia rynków i polityki pieniężnej bardziej interesujące pytanie brzmi chyba: kiedy inflacja zacznie rosnąć. Co do tego niepewność jest ogromna. Jeśli miałoby być tak, jak zakłada to projekcja NBP, że inflacja przyspieszy w 2012 roku to polityka pieniężna powinna reagować z wyprzedzeniem. Ale tu pojawia się drugie pytanie: z jak dużym wyprzedzeniem. Wielu ekonomistów, w tym członkowie poprzedniej rady, uważali , że ten okres opóźnienia, z jakim działają na gospodarkę zmiany stóp , wynosi 6-8 kwartałów. Czyli dość długo. Z kolei eksperci amerykańskiej rezerwy Federalnej uważają, że to trwa krócej niż rok. Wniosek z tego taki, że oprócz modeli, które pomagają to wyliczyć, potrzebna jest jeszcze intuicja.

czytaj dalej



Reklama

Co podpowiada Pani intuicja?
To nie powinno być dłużej niż cztery kwartały. Jeśli więc podwyżki stóp miałyby nastąpić to raczej pod koniec roku.

Skoro jednak mocny złoty działa antyinflacyjnie, to czy w ogóle potrzebne będą podwyżki stóp?
Jeśli umocnienie będzie postępować to cykl podwyżek stóp procentowych może się opóźnić - to prawda. Transmisja monetarna przez kurs stabilizowałaby poziom cen. I dlatego też bardzo ostrożnie podchodzę do zmiany nastawienia w polityce monetarnej z neutralnego na restrykcyjne, co wyprzedzać będzie decyzję w sprawie stóp. RPP podjęła dobrą decyzje w lutym utrzymując to neutralne stanowisko. Mam nadzieję, że podobnie zrobi w marcu. W radzie jednak są różne opinie na ten temat. W każdym razie ja nie widzę potrzeby zmiany nastawienia w polityce pieniężnej w tej chwili.

Czy zmiana nastawienia to w ogóle perspektywa pierwszej połowy roku.
Nic takiego się nie dzieje z inflacją, co mogłoby uzasadniać zmianę nastawienia. Na pewno nie w najbliższych tygodniach. Jeśli nic złego się nie wydarzy to możemy o tym pomyśleć po czerwcowej projekcji inflacji.

Czy ostatnie umocnienie złotego nie powinno niepokoić banku centralnego? Niektórzy ekonomiści twierdzą, że to może spowolnić wzrost gospodarczy.
Złoty umacnia się od niedawna, więc trudno mówić o jakichś działaniach banku centralnego już na tym etapie. Ale jeśli umocnienie złotego będzie trwać nadal to może być potrzebna jakaś deklaracja wzmacniająca wiarygodność banku centralnego. Wiarygodność jest dla rynków finansowych sprawą kluczową. Jeśli bank centralny jest w stanie przedstawić jakiś spójny plan działania rynki powinny się uspokajać. Niewykluczone, że niebawem taka deklaracja będzie potrzebna. Natomiast za wcześnie na interwencje na rynku walutowym.

W którym momencie umocnienie złotego może stać się naprawdę niebezpieczne?
Żeby to wyliczyć można zastosować prosty wskaźnik. Przyjmijmy, że kurs równowagi mieści się w przedziale między 3,8 a 4,2 zł za euro. To nam daje kurs parytetowy na poziomie 4 zł. Na wzór europejskiego mechanizmu kursowego ERM2 przyjmijmy, że dopuszczalne odchylenie od tego kursu to plus-minus 15 proc. Zbliżanie się kurs do granicy tego przedziału byłoby systemem wczesnego ostrzegania. Na razie złoty umocnił się o około 6 proc. I wydaje mi się, że kurs rynkowy powinien się utrzymać w przedziale z kursu równowagi.

czytaj dalej



Wracając do stóp procentowych: mamy wyraźną różnicę między wielkością stóp rynkowych a stopami banku centralnego. Czy to efekt jakiegoś błędu w polityce pieniężnej?
To jest mniej problem polityki pieniężnej, bardziej nadzoru finansowego. Polityka pieniężna ma przede wszystkim kontrolę nad płynnością - i płynność obecnie jest duża. Wysokie stopy rynkowe i zablokowanie kanału kredytowego wynika raczej ze sposobu szacowania ryzyka przez banki. Zadaniem Komisji Nadzoru Finansowego powinno być wypracowanie takiego modelu, w którym banki byłyby w stanie wypełniać procedury ostrożnościowe i jednocześnie zwiększać akcję kredytową. Na razie jest tak, że spread np. stopy WIBOR do stopy referencyjnej NBP wynosi kilkadziesiąt punktów. To zła wiadomość z punktu widzenia kredytowania gospodarki, a co za tym idzie ożywienia w sferze realnej.

Co będzie generowało wzrost gospodarczy w tym roku?
Inwestycje, głównie publiczne finansowane środkami Unii Europejskiej. Liczę na to, że nastąpi tzw. efekt mnożnikowy i pociągną one za sobą inwestycje prywatne. Tegoroczny wzrost PKB może wynosić ponad 3 proc. Chyba, że złoty umocni się za bardzo a gospodarka niemiecka nie wyjdzie z recesji tak szybko, jak to obecnie zakładamy. Wtedy eksport netto nie będzie miał tak dużego wpływu na wzrost PKB, jak w poprzednim roku.

A może bank centralny powinien pomóc bankom w podejmowaniu decyzji o kredycie umiejętnie sterując płynnością? Np. w większym stopniu ograniczając transakcje repo albo poprzez limitowanie podaży bonów pieniężnych?
Rada będzie się zajmować tym problem. Być może jeszcze nie w marcu, raczej w kwietniu. To prawda, że zbyt duże transakcje repo, w których NBP niejako pożycza pieniądze bankom, mogą zwiększać i tak dużą płynność. Pamiętajmy przy tym, że poprzednia RPP obniżyła stopę rezerwy obowiązkowej, co jest dodatkowo wspiera płynność.

A nowa RPP nie powinna podnieść stopy rezerw?
Nad tym trzeba się zastanowić. Jak mówiłam możliwe, że w kwietniu będziemy omawiać stosowanie instrumentów płynnościowych

Prezes NBP Sławomir Skrzypek lansuje pomysł publikowania przez bank centralny projekcji przyszłych stóp procentowych. Czy to dobry pomysł?
Nie. Nie osiągnęliśmy jeszcze takiej stabilności w systemie, żeby wprowadzić pełną projekcję stóp. Wiemy, że są takie plany, wiem, ale będzie je raczej trudno zrealizować. Na to jest jeszcze po prostu za wcześnie. Wprowadzenie ścieżki stóp drastycznie zmniejszyłoby elastyczność polityki pieniężnej. Na to nie możemy sobie w tej chwili pozwolić.

*Anna Zielińska-Głebocka zasiada w Radzie Polityki Pieniężnej