Polska ma olbrzymi potencjał, jeżeli go wykorzystamy, to odniesiemy olbrzymi sukces. Co to za potencjał - ktoś zapyta. Może łupki gazowe albo farmy wiatrowe, a może duża grupa dobrze wykształconych inżynierów? To wszystko są ważne czynniki rozwoju, ale prawdziwy potencjał drzemie w naszych dzieciach i młodzieży.

Reklama

W sobotę miałem godzinny wykład z ekonomii i finansów dla setki dzieci i młodzieży w wieku 11-14 lat w ramach Uniwersytetu Dzieci, pod tytułem gospodarka i finanse w 2020 roku. Pojechałem z synem, 12-letnim Alkiem. Po drodze w samochodzie ustaliliśmy, że gdyby nie było pytań, to on zada jakieś, żeby nie było kłopotliwej ciszy. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Od 20 lat prowadzę wykłady, seminaria, spotkania dla studentów, przedsiębiorców i inwestorów, ale jeszcze nigdy żadne spotkanie nie było tak dynamiczne, z tak wieloma pytaniami i pomysłami.

Pytam, czym zajmują się finansiści, las rąk. "Biorą nasze pieniądze i zakładają nam lokaty na procent, żeby inflacja nie zjadła nam pieniędzy" - woła Ewa. "Tak, i dają kredyty na jeszcze większy procent, dlatego zarabiają tyle pieniędzy" - dodaje Tomek. "Inwestują na giełdzie, jak ceny akcji idą w górę, to wtedy jest zysk i mamy więcej pieniędzy" - woła Adaś z końca sali. "No i palą cygara, i piją drogi koniak" - dodaje po cichu nieśmiały Piotrek w pierwszym rzędzie.

"No dobrze - mówię - w 2020 roku większość z was będzie studiować w kraju lub za granicą, ale możecie też zostać milionerami". I pokazuję przykłady nastolatków: Efrana, króla gier komputerowych, i Frasera, króla dżemu, którzy zostali milionerami w wieku 16-17 lat. "Kto z was planuje zostać milionerem" - pytam. Las rąk. "A jak zostać milionerem?" "Trzeba mieć jakiś innowacyjny produkt, który wszyscy chcą mieć" - odpowiada Marcin. "Wtedy sprzedamy dużo tych rzeczy i będziemy bogaci. Ale trzeba uważać, żeby ten produkt było trudno podrobić, bo inaczej Chińczycy podrobią, sprzedadzą taniej i zbankrutujemy". "Właśnie - woła Ignaś z pierwszego rzędu - bo oni nie przestrzegają praw własności (skąd dzieci znają takie terminy?), można patentować, ale to nic nie daje. Za to Chińczycy sami patentują swoje wynalazki, to jest nieuczciwa konkurencja". "A wcale produkt nie musi być innowacyjny - dodaje Julka - bo jakąś rzecz, na przykład z ubrania, można wypromować, zatrudniając znaną osobę, żeby go nosiła". "Bardzo dobrze" - mój głos przedziera się z trudem przez gwar, dzieci wymieniają się pomysłami na zarobienie miliona. "Jak będziecie się dużo uczyć, to zdobędziecie wiedzę, wymyślicie innowacyjne produkty i odniesiecie sukces". "A wcale nie" - mocnym głosem mówi Marysia. "Wiele osób, które dorobiły się znacznych pieniędzy, wcale nie studiowało, tylko zakładało własne firmy i zdobywało rynek". "Brawo Marysiu" - mówię. "Faktycznie jest bardzo mało profesorów milionerów".

Ale to była tylko rozgrzewka. Pokazuję slajd z prognozami demograficznymi pokazujący starzenie się społeczeństwa. Nawet nie zdążyłem zadać pytania, a już las rąk. "Mamy problem - Janek jest wyraźnie przejęty - bo teraz każdy z nas pracuje na jednego emeryta, a niedługo będzie pracował na pięciu emerytów i trzeba będzie płacić bardzo wysokie podatki, żeby im wypłacić emerytury". "No nie jest tak źle - odpowiadam - ciągle osób pracujących jest więcej niż emerytów, ale faktycznie w połowie XXI wieku liczba emerytów będzie w Polsce większa niż liczba osób pracujących". "Wcale tak nie musi być - Ania się nie zgadza - bo przecież jest migracja i ludzie mogą przyjechać do Polski albo wyjechać z Polski. A poza tym możemy mieć więcej dzieci w przyszłości". "Robimy test" - mówię. "Kto jest jedynakiem?" Połowa sali podnosi ręce. Kto ma jednego brata lub siostrę? Trochę mniej rąk w górę. Kto ma więcej niż jednego, pojedyncze ręce. "Ale w Chinach jest jeszcze gorzej - mówi Ignaś - tam mają politykę jednego dziecka i nie można mieć więcej dzieci, chyba że ktoś jest bogaty i zapłaci za prawo do posiadania kolejnego dziecka".

Zmieniamy temat i mówimy o finansach. "Kasiu - pytam dziewczynkę w trzecim rzędzie - czy pożyczyłabyś 500 złotych Zuzi, której nie znasz?" "Nie pożyczaj" - słychać kilka głosów. "Jest ryzyko że ci nie odda". "Weź coś wartościowego w zastaw" - dodaje Kuba. "Tylko to coś musi być warte więcej niż kwota pożyczki - mówi Ignaś - żeby Zuzia miała motywację do oddania pożyczki". "Banki zawsze biorą zastaw, bo się boją że ludzie nie oddadzą pożyczki" - słychać głos z sali.

Po mojej lewej w pierwszym rzędzie stronie siedział Ignacy, na oko miał jakieś dwanaście lat, wypowiadał się chyba ze dwadzieścia razy. Gdyby rządzący choć w połowie wiedzieli o finansach tyle co Ignaś, to Polska byłaby krajem miodem i mlekiem płynącym. Dzieciaki rządzą!