Gdyby na nominację wiceprezesów spojrzeć z punktu widzenia pozyskiwania nowego elektoratu, to byłoby to przeciwskuteczne. Zbigniew Ziobro wśród elektoratu młodego i wielkomiejskiego jest postrzegany raczej negatywnie niż pozytywnie. Natalli-Świat jest nierozpoznawalna. Zaś Ludwik Dorn raczej sobie te środowiska zraził, niźli stał się ich ulubieńcem. Jednak posunięcia kadrowe nie mają na celu pozyskania jakiejś konkretnej grupy elektoratu. PO nie wygrała przecież wśród młodzieży dlatego, że jej wiceszefami byli Hanna Gronkiewicz-Waltz czy Bronisław Komorowski. Wybór wiceprezesów ma służyć skonsolidowaniu partii, pogodzeniu frakcji, zaspokojeniu ambicji jednych polityków albo marginalizacji innych.
Jednak jeżeli PiS chce wygrać następne wybory, to musi skutecznie zawalczyć o młodych i o inteligencję. Osiągnąć to może nie przez wewnątrzpartyjne roszady, a dzięki celnej strategii marketingowej. Chodzi tu na przykład o wysyłanie młodych ludzi do mediów. Myślę choćby o Pawle Kowalu, Janie Ołdakowskim czy młodym rzeczniku klubu Mariuszu Kamińskim. PiS musi pokazać nowoczesne oblicze, wykorzystywać nowoczesne formy komunikowania jak internet, SMS-y, blogi czy wideoblogi. Kluczowa jest jednak kwestia programu!
Dziś PiS wie, że choćby mianował wiceprezesem Dodę, a szefem Komitetu Honorowego zostałby Szymon Majewski to i tak mu to nie pomoże. Nastroje są po prostu silnie proplatformerskie i mocno antypisowskie. Nawet gdyby się okazało, że dziadek Donalda Tuska nie był w Wehrmachcie, a w gestapo, a Grzegorz Schetyna nie był przez lata prezesem Śląska Wrocław tylko szefem klubu Go Go Różowy Drops we Wrocławiu, to i tak Platformie by to nie zaszkodziło. Dlatego dzisiaj ściganie się z PO o młodych nie ma sensu. PiS po prostu musi poczekać, aż część wyborców liberalnych, młodych, wielkomiejskich rozczaruje się polityką PO. Odrzuceniem Karty Praw Podstawowych, tym że nie chce przyznać większych praw lesbijkom i gejom czy tym, że nie chce zwiększać prawa do aborcji. To wcale nie znaczy, że rozczarowani wyborcy PO poprą PiS. Jednak Platformę mocno osłabi ich odpływ.
Zbigniew Ziobro i Aleksandra Natalli-Siwat wykazali się dużą lojalnością wobec prezesa Kaczyńskiego. Nie powierza się przecież wiceprezesostwa partii komuś, komu się nie ufa. A Kaczyński ufa byłemu ministrowi sprawiedliwości. O Ziobrze można powiedzieć, że jest sprytnym politykiem, m.in. dlatego, iż wie, że po najwyższe urzędy w państwie sięgnie w przyszłości, nie będąc przeciwko Kaczyńskiemu, ale właśnie dzięki jego poparciu. To dlatego Ziobro, przy okazji konfliktów wewnątrz partii, deklarował lojalność wobec prezesa. To jest dla niego jedyna przepustka do najwyższych stanowisk.
p
Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego