Aż się ciśnie na usta, żeby przywołać klasyka i powiedzieć: Panie premierze, nie idź tą drogą! Sytuacja przypomina do złudzenia tę sprzed półtora roku, kiedy do kancelarii premiera Kaczyńskiego przyszły pielęgniarki, on się z nimi nie spotkał i też zaprosił je do Centrum Dialog. Skończyło się nie tylko białym miasteczkiem, ale w jakimś sensie przyczyniło się do upadku rządu.

Reklama

Premier Tusk zrobił kolosalny błąd, nie przychodząc na spotkanie ze związkowcami. A stwierdzenie, że ich postępowanie to jest dyktat mniejszości, to już są jakies kompletne bzdury! W demokracji prawa mniejszości muszą się liczyć. A z tej sytuacji rozumiem, że u nas to ma być dyktat kapitału nad prawami pracowniczymi. Prawami, które w Polsce naprawdę są bardzo słabo chronione.

Obawiam się, że jesteśmy przed dużym konfliktem społecznym. Mówię to bardzo poważnie i bardzo się go boję. I myślę, że rząd ten konflikt przegra.

>>> Związkowcy twierdzą, że premier wypowiedział im wojnę

Desperację związków widać. I nie ma się co dziwić. Pamiętam sytuację z komisji polityki społecznej, na której związkowcy alarmowali, że nie mieli szansy wyłożyć swoich argumentów, ponieważ w podkomisji nad emeryturami pomostowymi debatowano tylko godzinę!

Pan przewodniczący Chlebowski w piątek, po całym tygodniu pracy sejmowej, zaproponował, żeby prace w podkomisji nad emeryturami zakończyć do poniedziałku! To znaczy, że rząd i większość sejmowa nie mieli chęci prowadzić dialogu nad tymi rozwiązaniami. Sama złożyłam wniosek, żeby wrócić do pracy komisji razem ze związkowcami, ale ten wniosek został odrzucony.

A jeszcze wtedy związkowcami naprawdę byli nastawieni pokojowo. Dyskusji nie było. Teraz mamy za to sukces premiera, który pogodził ze sobą wszystkie związki zawodowe. Chyba pierwszy raz wszystkie związki mówią jednym głosem.

Reklama

Myślę, że pan premier sobie naprawdę nie zdaje sprawy z tego, że zapowiadana przez nich pikieta to będzie dopiero początek problemu.

Izabela Jaruga-Nowacka, wicepremier i minister pracy w rządzie SLD