Twarz czy dziennikarz?- spytał na portalu "Gazety Wyborczej" Piotr Pacewicz kwestionując sens przyznania nagrody Dziennikarza Roku, notabene przez same redakcje, Bogdanowi Rymanowskiemu. Zdaniem wicenaczelnego GW Rymanowski to nie dziennikarz, a "arbiter elegancji podczas kłótni w maglu".
Pacewicz rozróżnia między dziennikarzami prasowymi i telewizyjnymi. To ci pierwsi maja odkrywać przed publicznością rzeczywistość. Drudzy - głownie administrują kłótniami. Skoro jednak tak, dlaczego nie bił na alarm w poprzednich latach, gdy nagrody otrzymywali Tomasz Lis czy Monika Olejnik. Oni nie administrują? Ich programy opieraja sie przecież na podobnych zasadach jak te, które prowadzi Rymanowski. Jedyna różnica jest taka, że oni bardziej narzucają widzom swoje interpretacje i poglądy. Ale, jak zauważył sam Pacewicz Lepper czy Palikot jako gość podbijający oglądalność to bynajmniej nie specjalność Rymanowskiego.
W rozważaniach Pacewicza odnajduję echa moich wątpliwości, czy wrzask nie zastępuje na telewizyjnych ekranach dociekanie rzeczywistości. Tylko - uderzmy sie w piersi - dziennikarstwo prasowe też nie jest dziś tym samym czym było 10 lat temu. Z jednej strony uatrakcyjniamy, szukamy atrakcyjnych form komunikacji, z drugiej - bywa że pod wpływem wymogów rynku upraszczamy. Czasem na potęgę.
A to wszystko nie zmienia faktu, że Bogdan Rymanowski to inteligentny dziennikarz, który wiele razy potrafił z wywodów, a czasem z bełkotu polityków, wyłowić sedno. Człowiek, który prowadzi najodważniejsze w Polsce telewizyjne wywiady zarówno z Lechem Kaczyńskim jak i z Donaldem Tuskiem. To że musi się na codzień użerać z galerią harcowników to nie jego wina, a oblicza polskiej polityki. Wiele razy dzieki jego taktowi, ale też zimnej krwi i uporowi otrzymywaliśmy, my telewidzowie, może nie kompletne, ale ważne odpowiedzi na polityczne pytania dnia. Zaś o jego ciekawych filmach (ostatnio np. o Marianie Zacharskim) Pacewicz mógł po prostu nie słyszeć. Tyle ze niewiedza powinna raczej skłaniac do ostrożnosci w wypowiadaniu kategorycznych sądów.
Czy to co robi Rymanowski to jest dziennikarstwo? Po stokroć tak, choć inne od naszego, papierowo-internetowego. Może Pacewicz powinien zaproponować Pressowi nagradzanie dziennikarzy w dwóch kategoriach - prasy i mediów elektronicznych. Ale obrażanie utalentowanego moderatora publicznej debaty (a na tym dziennikarstwo również polega) jest i nieeleganckie i niepotrzebne. Zwłaszcza, gdy ma się wrażenie, ze główną wina Rymanowskiego jest to, że stojąc z boku nie należy do ukochanego przez Wyborczą towarzystwa.