Bogdan Rymanowski zwyciężył w głosowaniu, w którym uczestniczyli przedstawiciele redakcji z całej Polski. Zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" skomentował to tak: "Nagradzajmy dziennikarzy, a nie arbitrów elegancji podczas kłótni w maglu (...) Cóż to za dziennikarstwo? Co takiego ważnego Bogdan Rymanowski ma do przekazania Polakom? Na czym się zna? Jakich wartości broni? Co ujawnia, czego byśmy nie wiedzieli?".
Pacewicz napisał też, że "wszystkie nagrody za konkretne osiągnięcia zgarnęli jak co roku dziennikarze prasowi z kilku tytułów". Ale - podkreślił - "gdy jednak mowa o Dziennikarzu Roku ograniczamy się - bo przecież w plebiscycie głosują sami dziennikarze - niemal wyłącznie do nazwisk telewizyjnych". "Gdyby to były wybory <Twarzy Roku> czy <Ekranu 2008> - w porządku. Ale dziennikarz?" - napisał Pacewicz.
Pod listem w obronie Rymanowskiego podpisali się: Jacek Żakowski, Monika Olejnik, Kamil Durczok, Janina Paradowska, Anna Marszałek, Justyna Pochanke, Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski. Zaznaczyli, że zdają sobie sprawę, iż "temperatura tegorocznych dyskusji związana jest z narastającym jakościowym kryzysem polskich mediów, z emocjami politycznymi ostatnich lat i z głębokimi podziałami w środowisku".
"Zgadzamy się z niektórymi krytycznymi uwagami Piotra Pacewicza pod adresem polskiego dziennikarstwa. Tym bardziej jednak nie akceptujemy arbitralnego tonu, stylu i języka jego komentarza do tegorocznego werdyktu środowiska" - napisali autorzy listu. Podkreślili, że komentarz Pacewicza "uderzając nie tylko w tegorocznego laureata, ale także we wszystkich, którzy swój głos oddali na Bogdana Rymanowskiego, spowodował szkodliwe reakcje".
"Każdy z nas - w poprzednich latach wybranych Dziennikarzami Roku - zdaje sobie sprawę, że zaszczytne zdobycie największej liczby głosów biorących udział redakcji nie oznacza ani uznania całego środowiska, ani patentu na profesjonalną doskonałość" - napisali. Dodali, że jednocześnie nagroda ma dla środowiska dziennikarskiego wyjątkowe znaczenie, jest wartością, która nie powinna być utracona, bo poza nią dziennikarze nie mają wielu wspólnych, łączących instytucji, na których można "coś lepszego budować".
"Zamiast kwestionować nawzajem swoje kompetencje, zastanówmy się, co wspólnie możemy zrobić, żeby nasza praca mogła lepiej służyć odbiorcom, bo w ostatecznym rachunku to oni płacą cenę za nasze słabości" - zaapelowali dziennikarze w liście.