Pierwsza dotyczy tego, że między polskim rządem a Międzynarodowym Funduszem Walutowym toczą się negocjacje w sprawie pożyczki na około 5 miliardów euro. Druga - mniej światowa - jest o tym, iż oszczędności w policji doprowadziły do tego, że prawie nie ma paliwa do radiowozów. Ponoć starcza na przejechanie średnio jednego kilometra dziennie.
Obie informacje pokazują, że opinia publiczna będzie bombardowana newsami typu: nie ma pieniędzy na szkoły, policję, szpitale, chorych, dzieci itd. Drugi typ newsów będzie następujący: rząd się stara, premier próbuje, ministrowie szukają. Oba typy wiadomości nie pozwolą nikomu zapomnieć o kryzysie. Różnica, jeśli chodzi o efekt, będzie zasadnicza - informacja o bankrutującym szpitalu budzi natychmiastowe niezadowolenie. Wiadomość, że premier się stara - nawet przy założeniu, że owe działania szefa rządu są w 100 proc. pożyteczne i skuteczne - nie przyniesie natychmiastowego zadowolenia. Efekt starań to bowiem kwestia przyszłości, więc opinia publiczna nie ma obowiązku widzieć związku między przyczyną a skutkiem.
Spór o ocenę takich wydarzeń rozbudzi emocje partyjnych kibiców. Nie jest bowiem tak, że wszyscy niezadowoleni porzucą Donalda Tuska i pognają - jak oczekują politycy opozycji - pod sztandary PiS czy lewicy. Z pewnością zauważalne przesunięcia na niekorzyść PO będą. Jednak wielu niezadowolonych zostanie przy Platformie, bo uznają, że ani Kaczyński, ani Napieralski nie daliby sobie lepiej rady z kryzysem. Tak więc plemiona "kaczystów" i "tuskoidów" będą dalej wzajemnie się obrażać. I dlatego nawet tak tragiczne wydarzenie jak zamordowanie polskiego inżyniera będzie rozpatrywane głównie według logiki międzypartyjnej wojny.
Wracając do obu dzisiejszych informacji, nie sposób zauważyć, że pieniądze na paliwo pewnie się znajdą. Jak nie jutro, to po jakimś skandalicznym wydarzeniu, gdy media rozgłoszą, że gdzieś policja nie dojechała na czas. Po co więc dziś minister spraw wewnętrznych sam skazuje się na nieprzychylne komentarze? I tak będzie musiał znaleźć pieniądze na paliwo. Np. z pożyczki z MFW. Wprawdzie dziś przedstawiciele rządu uważają, że nie jest ona potrzebna, ale być może zmienią zdanie. Kontrowersyjny, ale skuteczny finansista George Soros już od kilku tygodni twierdzi, że kraje Europy Środkowej same nie dadzą sobie rady z kryzysem. Według niego potrzebują pomocy z zewnątrz. Rząd na razie twierdzi co innego. Komu tu wierzyć - Tuskowi czy Sorosowi?