Czy ktoś na przykład dba o ochronę wysypisk śmieci, od których są dziś uzależnione rozmaite gatunki ptaków, ssaków, stawonogów, głowonogów, i kto tam jeszcze?

Codziennie obserwuję, zwłaszcza zimą, tłumne przeloty ptaków znad Zalewu Zegrzyńskiego do wysypiska śmieci, ale nigdy jeszcze nie czytałem apelu ekologów do władz państwowych i mieszkańców Warszawy o dbałość, aby odpadki miały odpowiednią wartość kaloryczną i wyrzucane były w obfitości gwarantującej przetrwanie zagrożonych gatunków. Albo weźmy pierwszy lepszy polski las, w którego poszyciu znaleźć można gruz, opony samochodowe, meble, telewizory, potłuczone utensylia łazienkowe i mnóstwo jeszcze innych przedmiotów trwałych. W tych sztucznych zakamarkach, jak we wrakach okrętów morskich, gnieżdżą się gady, płazy i owady. Czy któraś z organizacji ekologicznych zbadała, czy żaby wolą obudowę telewizora od miski klozetowej, czy żukom jako siedlisko odpowiada bardziej opona, czy kalosz, a motyle lepiej rozmnażają się na szmatach w kwiaty czy w kratkę? Nie.

Reklama

Nikt też wobec tego nie kształtuje kultury wzbogacania lasów zgodnie z interesami ich mieszkańców. Brak mi wśród organizacji ekologicznych także stowarzyszenia, które byłoby przeciwne obwodnicy wokół Augustowa nie tylko przez Rospudę, ale też przez jakikolwiek inny teren. W obronie zachowania ekosystemu, który niewątpliwie powstał na augustowskim rondzie, przez które przejeżdża 5 tysięcy ciężarówek dziennie. Na tym rondzie, na którym rośnie trawa, musiały się osiedlić jakieś żywe organizmy, owady, ślimaki, żaby, krety, może nawet ptaki gniazdujące na ziemi, które przystosowały się zgodnie z zasadami ewolucji do szczególnego tamtejszego środowiska. Do dużego stężenia spalin i wysokiego poziomu hałasu. Przecież jak ciężarówki przestaną tamtędy jeździć, mutanty pozbawione naturalnego dla nich otoczenia wymrą. Już dziś należałoby je wpisać na listę gatunków zagrożonych.

Jest to równie potężny argument ekologiczny przeciw obwodnicy, jak zagrożenie dla Rospudy. Żaba z ronda nie jest mniej warta od żaby z łąki, a ich los powinien nas jednakowo obchodzić. Oczywiście, ludzie wolniej przystosowują się do trudnych warunków życia niż koniki polne. Ale w końcu i oni, po kilkunastu pokoleniach, ulegną żelaznym regułom ewolucji. Trzeba tylko poczekać te głupie kilkaset lat, aż zmutowani Augustowianie, przystosowani do oddychania spalinami i czerpiący energię życiową z hałasu, sami zaczną się sprzeciwiać obwodnicy.

Tylko szkoda, że kadencja Komisji Europejskiej nie trwa tak długo.