Myślę, że właśnie, dlatego wybrany został taki moment; postawił on polskich polityków w niezwykle trudnej sytuacji. Pokazuje on, że zabrnęli w ślepą uliczkę. To klasyczna prowokacja polityczna ze strony rosyjskiej
Oczywiście nie można wykluczyć nadgorliwości lokalnego urzędnika, ale nie wyobrażam sobie, żeby urzędnik na szczeblu gubernatora - a proszę pamiętać, że to urzędnik prezydencki, nie pochodzi z wyboru, tylko jest mianowany przez prezydenta - pozwolił sobie bez żadnych konsultacji politycznych z Moskwą na jakimś szczeblu - być może średnim, nie najwyższym - na tego typu posunięcie jak zmiana tablicy. Jest to mało prawdopodobne.
Jeśli teraz przekazywane są informacje, że była to inicjatywa lokalna, to znaczy, że władze rosyjskie zaczynają sprawę zmiękczać. To należy do kanonu tego typu prowokacji - najpierw należy uderzyć, potem trzeba się cofnąć. Nie wnikałbym jednak nadmiernie w spekulacje, czyj to był pomysł, raczej pragmatyka jest tu istotna.
Cały czas krytykowałem politykę obecnego rządu wobec Rosji, jako opartą na iluzjach, a nie na racjonalnych przesłankach. Teraz jest kolejny sygnał, że powinna zostać ona w sposób fundamentalny przemyślana i zmieniona. Nie wiem, tylko czy ten rząd jest w stanie to zrobić.
Wydaje mi się, że prezydent Bronisław Komorowski powinien pojechać i wziąć udział w uroczystościach (w poniedziałek hołd pomordowanym w Katyniu mają oddawać wspólnie prezydenci Polski i Rosji: Bronisław Komorowski i Dmitrij Miedwiediew - PAP), bo uroczystości te zostały zaplanowane, ale powinien zachować się chłodno, stosownie do okoliczności.