"Śmierć Bin Ladena niewiele zmieni, jeśli chodzi o zagrożenie terrorystyczne, a można wręcz powiedzieć, że (pojawią się) następcy Bin Ladena, czyli ci, którzy chcieli by być Bin Ladenami bis, którzy będą chcieli przejąć te symboliczne sztandary terroryzmu światowego, można się spodziewać nasilenia w różnych miejscach operacji terrorystycznych" - powiedział w poniedziałek dziennikarzom w Rzymie Koziej.

Reklama

Jak dodał, na śmierć Bin Ladena trzeba patrzeć w dwóch wymiarach. "Jeden to wymiar symboliczny, emocjonalny, a drugi realny strategiczny, obydwa są ważne. Największy terrorysta świata został dopadnięty, ukarany, więc powody do satysfakcji, zwłaszcza Amerykanów są tu w pełni uzasadnione" - ocenił szef BBN.

Koziej zauważył, że w świecie terrorystycznym nie ma hierarchicznej podległości. "To jest struktura sieciowa, która powoduje, że zlikwidowanie jednego, nawet ważnego ogniwa nie przesądza o osłabieniu całej sieci" - podkreślił.

"Zabicie bin Ladena daje też dodatkowe argumenty do tego, że można się już powoli zwijać z Afganistanu. Cel, po co tam szliśmy, zwłaszcza Amerykanie, którzy szli tam żeby rozbić Al-Kaidę, ale też po to, żeby dopaść bin Ladena, został osiągnięty" - zaznaczył szef BBN.

Reklama

Zdaniem Kozieja - w sensie realnym - zabicie bin Ladena niewiele też zmieni w Afganistanie "Tak naprawdę w Afganistanie, to nie Al-Kaida jest przeciwnikiem, ona tam jest dodatkiem, solą, albo pieprzem do całej sytuacji strategicznej w Afganistanie" - podkreślił.

Z kolei w TVN24 Koziej mówił także, że śmierć bin Ladena jest argumentem przemawiającym za wycofaniem wojsk z Afganistanu. "Jeśli idzie o sam Afganistan, to moim zdaniem oczywiście zabicie bin Ladena daje jakieś argumenty dodatkowe, że można się już powoli zwijać z tego Afganistanu, (...) cel został osiągnięty" - stwierdził.

Szef BBN ocenił, że zabicie przywódcy Al-Kaidy nie wpłynie w żaden sposób na bezpieczeństwo polskich żołnierzy przebywających w Afganistanie. "W ogóle nie będą bezpieczniejsi (polscy żołnierze - PAP), dlatego że dla naszych żołnierzy istnieją tam zagrożenia nie ze strony Al-Kaidy" - podkreślił.