W wywiadzie dla „Corriere della Sera” stawia sprawę nieco ostrzej. Polska i Włochy muszą przełamać monopol władzy Merkozy’ego. Jest tylko jedno – albo nawet kilka – „ale”. W tej układance sojuszy tkwi wiele sprzeczności. Tusk chce rozbijać dominację Niemiec i Francji w Europie, stawiając na polityka, który gra we francuskiej komandzie. Mario Monti sprzyja temu samemu Nicolasowi Sarkozy’emu, który mówi: „Non!” Polsce przy stole na szczytach strefy euro i który jest w tej chwili najbardziej szkodliwym dla Polski politykiem w Europie.
Rzym pod rządami Montiego popiera niemal wszystkie pomysły Francji – euroobligacje, większą rolę EBC w skupowaniu papierów zadłużonych państw, podatek Tobina (notabene Monti był studentem twórcy pomysłu podatku od transakcji finansowych) i mniej cięć budżetowych, które zagrażają wzrostowi gospodarczemu. O ile sensowne jest popieranie wspólnotowych instytucji: Komisji i Parlamentu, o tyle wątpliwa jest gra w drużynie polityków przeciwnych polskim postulatom. Oni niewiele nam dadzą. Pomóc może stawianie na unijną biurokrację.
Ona łatwo nie da pozbawić się władzy, czego dowodem jest wczorajszy, czwarty projekt umowy o unii fiskalnej. Wciąż nie ma tam dla nas gwarancji uczestnictwa w szczytach strefy euro, ale jest miękki zapis o dopraszaniu na nie jak strefa pozwoli. Widać też w nim wyraźnie ustępstwa na rzecz Parlamentu Europejskiego. To dobry kierunek.