Mołdach podkreślił, że prognozy wskazywały, iż do NFZ wpłynie mniej pieniędzy ze składki na ubezpieczenie zdrowotne, niż zakładał to plan finansowy. - Można było się spodziewać, że wzrost wynagrodzeń będzie niższy niż prognozowano, że bezrobocie nie będzie spadało tak, jak zakładano, a ściągalność składki będzie mniejsza od prognoz. Już w połowie roku było wiadomo, że zabraknie pieniędzy - podkreślił.

Reklama

Ekspert dodał, że z ostatnich informacji NFZ wynika, że zabraknie 1,7 mld zł. Jego zdaniem, to dramatyczny niedobór środków, jakiego jeszcze nie było.

Nikt nie chce się jawnie przyznać, ile pieniędzy będzie brakowało w przyszłym roku i o ile niższe będzie finansowanie świadczeń. Obecna sytuacja jest kryzysowa - ocenił.

Mołdach uważa, że Ministerstwo Zdrowia reaguje tylko na sytuacje kryzysowe w pojedynczych szpitalach, ale nie wprowadza żadnych rozwiązań, mających im przeciwdziałać. - Oczywiście można zwalić winę na dyrektorów szpitali, że źle planowali udzielanie świadczeń zdrowotnych i na koniec roku zabrakło pieniędzy. Jednak w ostatnich latach NFZ przyzwyczajał dyrektorów szpitali, że co roku płaci pieniądze za nadwykonania (świadczenia wykonane poza kontraktem z NFZ), czyli, że mogą działać niezgodnie z umową, w której określona jest ilość świadczeń - powiedział.

Nie mówię, że dyrektorzy mają prawo łamać zawarte umowy, natomiast w ostatnich latach NFZ przyzwalał na nieprzestrzeganie tych umów, czyli na generowanie nadwykonań i za nie płacił. Teraz NFZ zabrakło pieniędzy. Było o tym wiadomo już pół roku temu, dlatego NFZ już wtedy mógł poinformować dyrektorów szpitali, że w tym roku będzie deficyt 1,7 mld zł i muszą to uwzględnić w swoich planach. Tak się jednak nie stało, stąd teraz mamy kryzys - dodał ekspert.

Według Mołdacha trzeba pilnie wprowadzić współpłacenie pacjentów za świadczenia i dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, ale jednocześnie zagwarantować - w ramach solidaryzmu społecznego - dostęp do świadczeń dla najuboższych. - Należy przestać oszukiwać się, że wszyscy mają równy dostęp do ochrony zdrowia, bo to nieprawda. Ci, którzy mają więcej pieniędzy i tak dzisiaj płacą za leczenie. Rządzący powinni jasno powiedzieć społeczeństwu, jak wygląda sytuacja - podkreślił. Dodał, że wzorem powinien być system brytyjski, zakładający, że pieniądze publiczne mogą być wydawane wyłącznie wtedy, gdy udowodni się, że nie mogą być wydane prywatne środki.

Zdaniem eksperta konieczna jest także prywatyzacja szpitali, która spowoduje ich restrukturyzację, a także likwidację niektórych placówek, gdyż nie wszystkie są potrzebne.