Doktor porównał obecną postawę zachodnich mocarstw wobec Damaszku, do sytuacji podczas rewolucji libijskiej za rządów Muammara Kaddafiego. Widać, że zachód poszukuje pretekstu do interwencji zbrojnej w Syrii, podobnie jak to miało miejsce w Libii dwa lata temu - powiedział.
Doktor Jan Bury tłumaczył, że jeśli USA i ich sojusznicy zdecydują się na interwencję w Damaszku, to celem ataków rakietowych będzie syryjska armia. Chodzi głównie o składy broni chemicznej, węzły dowodzenia lub elementy obrony przeciwlotniczej. Ułatwiłoby to zmianę władzy, ponieważ opozycja mogłaby przejąć inicjatywę w konflikcie - powiedział Bury.
Szacuje się, że w wojnie domowej w Syrii, trwającej od ponad dwóch lat, życie straciło ponad 100 tysięcy osób. Sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna po domniemanym ataku gazowym pod Damaszkiem z wtorku na środę, w którym zginęło - według sił opozycyjnych - około 1300 osób. Bojownicy oskarżają o użycie trującego gazu wojska rządowe, rząd Baszara al-Assada zaprzecza natomiast, by użył broni chemicznej przeciw rebeliantom.