Szef naszej dyplomacji wzywa, potępia i ma nadzieję, przede wszystkim na Twitterze. Wczoraj rozmawiał też ze swoim ukraińskim kolegą, szefem MSZ Łeonidem Kożarą. Tyle że Kożara to figurant, który nawet o fakcie rezygnacji Ukrainy z podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE dowiedział się z mediów. Przed czym ostrzegł Kożarę Sikorski? "Że dalsze eskalowanie sytuacji i przemocy może trwale oddalić Ukrainę od Unii Europejskiej" - pisze MSZ w komunikacie. Tak jakby zapomniał, że to władze w Kijowie, mimo nalegań Zachodu, zdecydowały się od tej Unii oddalić na listopadowym szczycie w Wilnie.

Reklama

Z naszych informacji wynika, że resort dyplomacji nie wypracował planów ewentualnościowych na wypadek, gdyby konflikt na Ukrainie eskalował i gdyby Polska zderzyła się np. z problemem rosnącej fali uchodźców znad Dniepru. Jakoś to będzie, a nuż się uda uniknąć najgorszego. Tymczasem można pojechać na spotkanie ministrów do Brukseli. Jakie są priorytety Warszawy? Cytuję kolejno, zgodnie z komunikatem MSZ: Republika Środkowoafrykańska, Sudan Południowy, Iran, Syria, Rosja. Ukraina pojawia się jako piąte wymienione państwo. Wyrażono głębokie zaniepokojenie, że kraj ten "szybko upodabnia się do niektórych państw Europy Wschodniej".

M. Śmiarowski/KPRM

Minister Sikorski ma skłonność do przenoszenia własnych emocji na prowadzoną przez swój resort politykę zagraniczną. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że w związku z brakiem zainteresowania tymi kierunkami ze strony MSZ, pierwsze skrzypce w kształtowaniu polityki wobec Ukrainy (ale i Białorusi) w ostatnich kilkunastu miesiącach wzięła na siebie kancelaria prezydenta. Niestety, także prezydent wykazuje w sprawie ukraińskiej zaskakującą bierność. Żeby nie było jednowymiarowo, trzeba dodać do tego szefa opozycji. Jarosław Kaczyński nie uznał za stosowne pojawić na posiedzeniu Biura Bezpieczeństwa Narodowego, na którym omawiano sytuację na Ukrainie.

Reklama

Jakże inaczej na tym tle wyglądał rok 2004 i zaangażowanie w sprawy ukraińskie Aleksandra Kwaśniewskiego. Choć ówczesny prezydent nie dał się poznać za swojej kadencji jako tytan pracy, nie zawahał się narazić na szwank dobrze zapowiadającej się kariery międzynarodowej, by zrobić wszystko, aby pomarańczowa rewolucja nie zakończyła się krwawą jatką. To że udało się wówczas zawrzeć respektowane przez obie strony porozumienie, było w znacznej mierze zasługą Kwaśniewskiego, co na Ukrainie do tej pory jest pamiętane. Nazwiska Sikorskiego Ukraińcy poznać nie mieli okazji. Tak się traci szansę na przejście do historii.