Nie jest jasne po tym weekendzie, jakie jest stanowisko Niemców w sprawie Donbasu - uważa były sekretarz stanu w MSZ Paweł Kowal. Dzień po obchodach święta zwycięstwa, na który zaproszenie odrzuciło większość światowych liderów, Angela Merkel odwiedziła Moskwę.

Reklama

Sygnały płynące ze stolicy Rosji były dość niejednoznaczne - uważa Kowal. Jak mówi, widać, że Merkel jest pod naciskiem niemieckich środowisk politycznych, które chciałyby dojść do jakiegoś porozumienia, a jednocześnie w przemówieniach kanclerz pojawił się element jednoznacznego potępienia aneksji Krymu. W efekcie niejasne jest stanowisko Niemiec w sprawie Donbasu.

Równocześnie w opinii Kowala Władimir Putin zachował konsekwencję w swoim stanowisku i wypowiedziach, między innymi dotyczących pozytywnej roli paktu Ribbentrop-Mołotow. Dotyczy to także stwierdzenia, że obawy państw z regionu Europy Wschodniej względem Rosji to problem wynikający z nich samych. W przypadku Polski mamy też do czynienia z negowaniem faktu, że to Polska pierwsza zwracała uwagę na zagrożenie ze strony Hitlera, nigdy nie złożyła broni, ani nie założyła kolaboracyjnego rządu, co jest wyjątkowe, ale nikt o tym nie mówi.

Wizyta Angeli Merkel w Moskwie odbyła się dzień po obchodach rocznicy zakończenia II wojny światowej, w których kanclerz Niemiec nie wzięła udziału. Szefowa niemieckiego rządu rozpoczęła swoją wizytę od złożenia kwiatów przed Grobem Nieznanego Żołnierza znajdującym się pod Kremlem. Merkel wezwała także Rosję do przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy.

CZYTAJ WIĘCEJ: Putin o pakcie Ribbentrop-Mołotow:Polska padła ofiarą własnej polityki>>>