Pamiętacie narzekania prezesa Rossmanna, że jego firma też będzie płacić podatek obrotowy, mimo że uczciwie płaci wszelkie daniny? Wielu prawdziwym patriotom prezes grał na nerwach. Przecież zbija miliardy w naszym biednym kraju, a jeszcze kwęka, że łaskawie odda jakieś ochłapy?
Można pewnie i patrzeć na to w ten sposób. Ale można i tak: jak przeczyta się ostatni raport Związku Przedsiębiorców i Pracodawców krytykujący CIT, widać, że Rossmann nie ma konkurencji wśród dużych firm handlujących kosmetykami. Nie tylko w liczbie zapłaconych milionów, ale również w stosunku podatku dochodowego do obrotów (2,7 proc.). A to ten ostatni wskaźnik budzi najwięcej emocji: duże firmy zaniżają zyski, by płacić mniej CIT, tak że ostatecznie ich CIT to np. 0,1 proc. obrotu. Wspomniany raport wskazuje, że bardzo niski wskaźnik podatek/przychód to faktycznie norma. Niemniej poświadcza i inną prawdę, która nam ciągle i ciągle umyka – kryterium narodowościowe nie ma specjalnego znaczenia.
Raport dostarcza nam wskaźniki CIT/przychód z dużych firm działających w kilku branżach handlu detalicznego. W spożywczym, najchętniej przywoływanym w dyskusjach o unikaniu opodatkowania, są tylko trzy firmy oddające ponad 0,5 proc. obrotu w CIT. Wszystkie zagraniczne! Większość polskich sieci płaci CIT w okolicach zera procent przychodu.
Reklama
Polski lider, PSH Nasz Sklep, oddaje 0,29 proc. Jeśli weźmiemy branżę obuwniczą (ma najbardziej wyrównane siły polskie i cudzoziemskie), wnioski się nie zmienią. Zarówno wśród maruderów, jak i liderów płatników CIT znajdziemy podmioty wszelkich narodowości. Patrząc na którekolwiek z zestawień oferowanych przez ZPP, nie bylibyśmy w stanie stwierdzić, którzy to nasi, a którzy nie nasi.
Można powiedzieć: "Wróbel, to banał. Jasne, że sklepy są różne". No tak, ale ZPP, mimochodem, pokazało, że jakaś obiegowa prawda jest nieprawdą. A szkoda by było na pseudoprawdzie budować politykę rządu.