Reżyser Antoni Krauze w wywiadzie dla Magdaleny Rigamonti w Dzienniku Gazecie Prawnej zarzucił mi, że w sprawie katastrofy w Smoleńsku stwierdziłam, że "prawda została ustalona i żadne fakty jej nie zmienią". Uznał takie zdanie za szczyt podłości.

Reklama

Cóż, zdanie o tej treści znalazło się w moim felietonie w "Gazecie Wyborczej" z 23 kwietnia 2013 roku i dotyczyło nie katastrofy smoleńskiej, ale sporów między naukowcami w tej sprawie. Porównałam je do długoletnich sporów naukowców o globalne ocieplenie, którzy okopali się na swoich pozycjach i żadne nowe fakty nie są w stanie zmienić ich przekonań. Nawet gdyby Grenlandia się całkowicie roztopiła.

To było tylko tyle i aż tyle, ale Antoni Krauze wykorzystał ten cytat, by mnie zaatakować i obrazić. Celowo zmanipulował moją wypowiedź, by pasowała mu do tezy o podłych dziennikarzach. Jestem zaskoczona, że człowiek, który tyle mówi o wrażliwości, jest zdolny do takiego cynizmu. I oczekuję, że wycofa się ze swoich słów, gdy postanowi na chwilę wrócić z „dna życia”. To bardzo wygodne, opluć innych i się ukryć.

Filmu jeszcze nie widziałam, ale nie sądzę, by postać głównej bohaterki-dziennikarki była wiarygodna, skoro stworzono ją na podstawie fałszywych przesłanek.